Hej!
I pojawił się rozdzialik. Wiem, że od poprzedniego miały minąć 2-3 TYGODNIE, a nie MIESIĄCE, ale tak jakoś wyszło. No cóż... tylko nie bijcie!!! Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Następny będzie... jeszcze w tym roku :)
Rozdział 21
Joy siedziała sama w pokoju. Nagle usłyszała pukanie.
-Proszę.-powiedziała cicho i spojrzała na drzwi.
-Hej, co robisz?-Mick wsadził głowę do pokoju.
-Ehhh... nic.
-Ja... chciałbym cię o coś zapytać.-blondyn podszedł do dziewczyny i usiadł na łóżku.
-Wal
-Chodzi o Marę... ja...
-Chcesz ją odzyskać?-podsunęła Joy
-Mhhmm...
-A więc moja rada brzmi: odpuść sobie.
-Nie jesteś zbyt pomocna.-warknął chłopak
-Tak uważasz? Co chcesz zrobić? Ona jest strasznie zakochana w Jeromie...
-Nie są już parą...
-Chwilowo. Tak samo było z Niną i Fabianem. I co z tego wyszło? Jak głupia przez rok za nim latałam. Próbowałam dosłownie wszystkiego. A ostatecznie i tak musiałam się poddać! Z tobą będzie tak samo. Przez te kilka dni które zostajesz. A potem co? Będziesz jej maile wysyłał?
-A jak bym wrócił?
-Aha, więc zrezygnujesz z jednej z najlepszych szkół sportowych, żeby patrzeć, jak ona cię ignoruje?!
-Dlaczego tak twierdzisz?
-Bo ja już to przerobiłam!-w oczach dziewczyny pojawiły się łzy-Gdybym wtedy posłuchała takiej rady, może...
-Więc uważasz, że to nie ma sensu?
-Dokładnie. Rozejrzyj się w swojej szkole. Tam na pewno jest dużo ładnych dziewczyn.
-Ale... ja kocham Marę...-Mick spuścił wzrok
-Ale łudząc się, że moglibyście być razem będziesz się tylko ranił.
-Może masz rację...-chłopak wstał-Dzięki Joy.
-Nie ma za co, Mick.-szepnęła Mercer, ale blondyna już nie było.
-Mamy dużo pracy!-krzyknęła Amber wchodząc do pokoju Alfie'go i Jerome'a
-Eee...?
-Ehhh... wam to chyba trzeba rozrysować. Urodziny Mary! Trzeba zrobić imprezę.
-Ale ona miała już urodziny. W sumie to nawet jej nikt życzeń nie mógł złożyć bo cały dzień miała badania.
-No właśnie. Dlatego imprezkę robimy jutro wieczorem!
-A dlaczego nie powiesz o tym wszystkim?-zapytał Alfie
-Ohhh... powiem, powiem, wszystkim oprócz Mary. To ma być niespodzianka. A żeby niespodzianka się udała, trzeba zrobić dwie rzeczy. Pierwsza; przekonać Victora, żeby przesunął godzinę policyjną, a druga; trzymać Marę z dala od domu.
-Pierwsze jest niewykonalne, a co do drugiego, to jak niby chcesz to zrobić? Mara co trzy godziny musi brać jakieś pastylki.-stwierdził Jerome
-Pastylki może wziąć ze sobą. Musisz ją tylko do tego przekonać.
-Niby jak?
-Może zaprosisz ją na randkę?-zaproponował Alfie
-Jaasne. Od razu się zgodzi.
-Wymyślisz coś.-stwierdziła Amber-A ja już lecę, trzeba wszystko zaplanować i oczywiście przekonać Victora.
-Ehhh...-Jerome niezbyt wierzył, żeby komukolwiek udało się przekonać Victora-Przecież on nawet co do imprezy będzie przeciwny.
-Tak. Ale ty lepiej zajmij się planowaniem. Musisz przecież trzymać Marę z dala od domu.-Alfie uśmiechnął się widząc minę przyjaciela. Widać, że Clarka przerażała myśl, że ma być z Marą sam na sam przez kilka godzin. Alfie wiedział czemu, ale pomyślał, że czym szybciej Jerome zacznie przyzwyczajać się, że Jaffray o wszystkim wie tym lepiej.
-Pomyślę.
-Mara! Wstawaj!-Joy miała dość. Próbowała obudzić Marę od dziesięciu minut. Ta jednak tylko mruczała coś pod nosem i spała dalej.-OK, tak grasz?-powiedziała bardziej do siebie niż do niej-Mara! Jerome chce zaprosić cię na randkę! Zaraz wejdzie do pokoju!
-Co?! Nie może mnie tak zobaczyć!-dziewczyna po sekundzie siedziała i trzymała w ręku szczotkę. Po chwili jednak spojrzała na Joy, która wręcz zwijała się ze śmiechu.
-Na... hahaha... ja nie mogę.-Mercer spróbowała się uspokoić-Nareszcie się obudziłaś.
Mara dopiero wtedy zrozumiała, że ten tekst o Jeromie był tylko na pobudkę.
-Au! Za co to?-Joy rozmasowywała ramię w które chwilę wcześniej uderzyła szczotka.
-Za obudzenie i żartowanie sobie ze mnie.-stwierdziła z powagą Mara, jednak po chwili uśmiechnęła się.
-Dobra, dobra, ubieraj się. Jeśli za 10 minut nie będziesz gotowa pójdziesz do szkoły bez śniadania.
-Aaaa.... faktycznie, dziś już idę do szkoły.
-Właśnie, koniec leniuchowania.-Joy uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Jaffray podeszła do szafy. Wyjęła mundurek i położyła go na łóżku. Szybko rozczesała włosy i poszła do łazienki. Po kilku minutach wyszła i skierowała się do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi i zajrzała do środka nie mogła powstrzymać krzyku. Pokój był zdemolowany. Łóżka były poprzewracane, drzwi szafy wyłamane, a wszystkie ubrania porwane. Ozdoby, które dziewczyny postawiały lub porozwieszały były połamane. Mara podeszła do swojej szafki i otworzyła górną szufladę. Miała tam album. Drżącymi rękoma otworzyła go i z jej gardła ponownie dobiegł krzyk. Wszystkie zdjęcia były porwane. Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. W tamtym albumie miała zdjęcia całej swojej rodziny, wszystkich przyjaciół. Były tam jedyne zachowane zdjęcia jej brata... Nagle dziewczyna usłyszała stłumione krzyki, a po chwili poczuła, że ktoś ją przytula.
-Kto to zrobił?!-w pokoju rozbrzmiał głos Victora.
-Jak wychodziłam wszystko było w porządku.-powiedziała Patricia
-Ja... położyłam mundurek na łóżku i... poszłam do łazienki. Nie wiem jak to się stało... nic nie było słychać... -Mara wtuliła się w Jerome'a.
-Hmmm.... Chłopcy poustawiajcie łóżka...-Victor najwyraźniej również nie wiedział jak to mogło się stać.-Maro, ubierz się.
-Ale... moje ubrania... wszystkie są....
-U nas na pewno znajdzie się coś dla ciebie.-Nina spróbowała się uśmiechnąć do Mary.
-Mhhmmm... zaraz przyjdę do waszego pokoju...-Jaffray otworzyła album na pierwszej stronie i wpatrywała się w resztki zdjęcia. Jedynego które było na tej stronie. Wszyscy oprócz niej i Jerome'a wyszli z pokoju. Po policzkach dziewczyny znowu zaczęły płynąć łzy. Clarke przytulił ją, a po chwili zastanowienia dotknął największego kawałka zdjęcia i wyszeptał kilka słów. Z albumu i podłogi zaczęły unosić się kawałki zdjęcia, przez chwilę wszystkie wirowały, by opaść na jego dłoń już jako całe zdjęcie. Jerome podał je Marze.
-To mój brat.-wyszeptała, a chłopak przyjrzał się dziecku ze zdjęcia. Chłopczyk wyglądał na jakieś osiem lat, był bardzo blady, miał duże zielone oczy i nie miał włosów... ani brwi i rzęs, ale wesoło się uśmiechał. Był bardzo szczupły, wychudzony, miał na sobie dresowe spodnie i kurtkę która wyglądała na dość ciepło, mimo, że, patrząc na drzewo za nim, była już późna wiosna, a słońce świeciło.
-Liam miał raka. Kiedy miał robione to zdjęcie miał 10 lat.-Jaffray mówiła tak cicho, że gdyby blondyn stał kilka kroków dalej nic by nie usłyszał.-Był po chemioterapii i wszystko wskazywało, że się udało. Że będzie już zdrowy... Niestety już dwa tygodnie później lekarze wykryli, że nowotwór tylko się przerzucił. Zaatakował skórę i płuca... Liam walczył przez pół roku.-Mara wtuliła się w chłopaka i się rozpłakała.
-Będzie dobrze...-Jerome nie był w stanie powiedzieć nic więcej.
-Po prostu zostań ze mną.-szepnęła dziewczyna.
Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju zajrzała Nina. Clarke dał jej znak, żeby wyszła.
-Amber, przygotuj jej coś i chodź do szkoły.
-Poczekajmy na nią.
-Coś mi mówi, że ani ona, ani Jerome nie pojawią się dziś w szkole...
-Ohhh... trzeba powiedzieć Trudy.-Amber podeszła do szafy i wyjęła kilka rzeczy, po czym razem z Niną zeszły na dół.
-Trudy!
-Tak gwiazdki?
-Mara i Jerome raczej nie pójdą do szkoły.
-Coś im się stało?-zmartwiła się opiekunka
-Wydaje mi się, że ten kto rozwalił pokój zniszczył coś bardzo dla niej ważnego.-powiedziała Nina-Teraz płacze, a Jerome siedzi tam razem z nią.
-Hmm... dobrze gwiazdki. Zawiadomię dyrektora.
-Nina, co dokładnie tam widziałaś?
-Mara przytulała się do Jerome'a, trzymała w ręku zdjęcie w które oboje się wpatrywali. Ona płakała, a on też miał łzy w oczach. Kończyła coś mówić, ale nie słyszałam co.
-Ohhh...-Amber nie mogła sobie tego wyobrazić. Mara płacze, przytula się do Jerome'a, opowiada mu coś-nie ma problemu. Jerome ją pociesza-no problemo, ale Jerome nigdy nie płakał. Nawet jak tu przyjechał. Kiedy noc w noc miał koszmary. Chyba cały dom budził wtedy krzykiem, ale nigdy w jego oczach nie pojawiły się łzy. Tak samo nigdy nie mówił o tych koszmarach... W sumie to chyba do tej pory nie wie, że krzyczał tak głośno, że wszyscy przybiegali do jego pokoju. A raczej pod jego pokój. Zwykle do środka wchodziła tylko Trudy, a resztę odprawiała do łóżek (włącznie z Victorem) nim Clarke zdążył się do końca obudzić.-Ale tą imprezę robimy, co?
-Tak.-odpowiedziała Nina całkowicie nieświadoma rozmyślań przyjaciółki-Może to poprawi jej humor. A ją i Joy wyślemy na zakupy. W końcu wszystkie ich ciuchy są... w kawałkach.
-A Patricia?
-Hmm... ona jest nam potrzebna...
-A może wyślemy jeszcze Alfie'go, albo Jerome'a, to kupią coś na imprezę.-zaproponowała Amber.
-Hmm... tak, wydaje mi się, że to dobry pomysł.
A tak przy okazji, jest to również 200 notka! Z tej okazji bym coś napisała, ale nie mam pojęcia co... hmm... wiem! Wiecie skąd pomysł na to opowiadanie? Otóż wszystko zaczęło się pewnej nocy kiedy smacznie sobie spałam. Śniło mi się, że jestem u mojej cioci. Nagle wchodzą wszyscy z Domu Anubisa twierdząc, że przyszli na badania. Z pokoju wychodzi moja ciocia i wyczytuje imiona i nazwiska osób na badanie. A wtedy okazuje się, że ALFIE jest kolejnym wcieleniem TUTENCHAMONA.
Jak widzicie trochę pozmieniałam, ale cóż, Alfie mi nie pasował. A, że według Egipcjan faraon był wcieleniem boga Ra... pozmieniałam kilka rzeczy i powstało to o to opowiadanie. I co o tym sądzicie!?
Agnes
PS. Nie będziecie się śmiać, co? :**
Super :)
OdpowiedzUsuńNowy odcinek::
http://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com/2013/07/stracone-marzenia-odcinek-5-kocham-cie.html
Genialne <3 Pisz kolejny, bo nie mogę się już doczekać ;3
OdpowiedzUsuńA właśnie, wie ktoś coś, co z Leslie (fluffy)?
PS Prosiłabym o niereklamowanie tutaj swoich blogów, działa mi to na system ;__;
A właśnie, ten blog dostał nominację. Agnes, mogłabyś się tym zająć?
UsuńJasne, nie ma sprawy...
Usuńsuper
OdpowiedzUsuńsuper!
tylko na to czekałam <333
Suuuper :)
OdpowiedzUsuńGenialne, aż już się doczekać nie mogę kolejnego.
OdpowiedzUsuńDawaj go szybko!
Proooooszę.! :D
super kiedy next
OdpowiedzUsuń