środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 14/Agnes

Rozdział 14
Kiedy Jerome zastanawiał się co powiedzieć (Alfie miał racje, w samochodzie myślał tylko i Marze), Eddie przedstawił Sethowi wszystkich członków Sibuny.
-Jerome, a Poppy wie?-zapytał Alfie.
-Nie-odpowiedział mu Eddie
-A nie powinieneś jej powiedzieć? W końcu to twoja siostra i pewnie...-Jerome nie dał przyjacielowi skończyć.
-Tak, ale... czym mniej będzie wiedziała tym lepiej.
-Tak, Mara też jest bardzo bezpieczna, bo z nią zerwałeś.-Alfie wiedział, że będzie lepiej jeśli trochę zdołuje Jerome'a, a on opowie o wszystkim siostrze, niż jeśli nie zrobi nic.
-Nie rozumiesz! On... Ona ją... jej... będzie w niebezpieczeństwie!-Chłopak wreszcie zdecydował co chce powiedzieć
-Tak, a jakbyś nie zauważył: ona już jest w niebezpieczeństwie. Nie sądzisz, że lepiej będzie, jeśli dowie się o wszystkim od ciebie, niż od niego?-Jerome nie odpowiedział, a cała Sibuna patrzyła na Alfiego jak na... kosmitę. Nikt nie odzywał się przez dłuższą chwilę, gdy nagle do pokoju wpadła Poppy.
-Dzwonili ze szpitala! Marze... się pogorszyło. Mówili, że jest w stanie krytycznym!-Dziewczyna była roztrzęsiona.
-Spróbuję.-powiedział Seth na niezadane pytanie Jerome'a
-Wydaje mi się... że muszę ci coś powiedzieć.-powiedział do siostry-Może... pójdziemy do mojego pokoju.-Poppy kiwnęła głową, zdążyła już dawno zauważyć, że Jerome coś przed nią ukrywa, a teraz miał zamiar jej to powiedzieć. Oboje wyszli z pokoju.
-Wiecie, myślę, że za szybko się nie dowiecie o wszystkim. W końcu wyjaśnić coś takiego nie jest łatwe. W sumie sam tego do końca nie rozumiem.-ostatnie zdanie Alfie powiedział bardziej do siebie niż do nich. Przez pół godziny wszyscy siedzieli w ciszy, w końcu Nina postanowiła zejść na dół i zapytać Trudy, czy będą mogli odwiedzić Marę. Oczywiście była ciekawa jak to możliwe, że Jerome przyszedł z Sethem, ale w pewnym sensie domyślała się.
-Trudy?!
-Tak, gwiazdko?
-Czy... możemy odwiedzić Marę?
-Oczywiście, ale tylko jedna osoba dziennie i nie dziś. Właśnie dojechał do nich jakiś lekarz, może będzie mógł pomóc.
-To dobrze. Przekażę reszcie.-powiedziała z uśmiechem i chciała wyjść z kuchni.
-Poczekaj chwilkę. Wiesz gdzie jest Willow?
-Może poszła na spacer.-odpowiedziała dziewczyna po chwili zastanowienia po czym poszła do swojego pokoju.
-I jak, możemy ją odwiedzić?-zapytał Eddie, gdy tylko Nina weszła do pokoju.
-Nie dziś. Trudy mówiła, że przyjechał jakiś lekarz... czyli Seth próbuje jej pomóc.
-Świetnie!-powiedział Alfie z uśmiechem.
Godzinę później do pokoju przyszli Jerome i Poppy. Chłopak nie był w zbyt dobrym humorze, jego siostra również.
-Czy to co on mi powiedział, jest prawdą?-warknęła dziewczyna
-Zależy co ci powiedział.-Alfie uśmiechnął się-Jeśli mówił, że ma w nosie, co się dzieje z Marą to kłamał. Jeśli mówił coś o bogach egipskich, głównie o Anubisie i Sethcie, to... no cóż to prawda.
-Czyli wiedzieli wszyscy oprócz mnie?
-Skąd. Wie tylko kilka osób: twoi rodzice, brat, Alfie, ja... no i oczywiście Seth i Anubis.Uprzedzając twoje pytanie: wiem już od kilku lat, byliśmy razem na jakimś obozie, a Jerome się strasznie wkurzył na niego.-Eddie podkreślił ,,niego"
-A ja wpadłem na to kilka godzin temu.-Alfie nadal się uśmiechał.
-A czy ktoś może wytłumaczyć to nam?-warknęła Patricia. Jerome przez chwilę nie mówił nic, jakby zastanawiał się nad czymś, w końcu zaczął.
-Anubis lubi przybierać postać człowieka i uwodzić śmiertelne kobiety, zwykle nie ma nawet większych efektów, bo on sprawdza czy się zabezpieczyły. Jednak jedna z nich tego nie zrobiła, a on... no cóż, nieźle się upił.-widząc zdziwione spojrzenia Sibuny dodał-Tak, oni też mogą się upić. W każdym bądź razie uwiódł ją. Ona miała już męża, który o wszystkim się dowiedział niecały miesiąc później. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, Anubis nie dawał jej spokoju. Ona wmawiała mu, że to jest dziecko jej męża, który mimo, że wiedział już o wszystkim twierdził, że to jego dziecko. Niestety nie udało im się go przekonać, a Anubis... rozkochał w sobie tę kobietę, która w końcu przyznała, że to jego dziecko. Jej mąż nie mógł tego znieść i zaczął pić...
-Możemy już przejść do tego co się działo po twoim urodzeniu?-zapytał Alfie, patrząc na zegarek-Nie żeby nie ciekawiła mnie ta historia w szczegółach, ale zaraz będzie kolacja. Siedziałeś u swojego taty kilka godzin.
Mimo, że cała Sibuna (nie wliczając osób, którzy widzieli wcześniej) domyślała się już tego, to i tak wszystkich wmurowało, a Jerome kiwnął głową.
-Kiedy miałem rok pierwszy raz wziął mnie do siebie, wróciłem w nie najlepszym stanie. Jakby nie patrzeć, z dziećmi to on nie miał doświadczenia. Wtedy tata...
-Chwila!-warknęła Patricia-Anubis to twój ojciec, więc...
-Tyko i wyłącznie biologiczny. Nienawidzę go.-Jerome kontynuował-Tata próbował przekonać mamę, żeby nie pozwalała mu mnie brać do siebie, póki nie skończę trzech lat, jednak ostatecznie wyszło, że kolejny raz wylądowałem u niego w drugie urodziny. Od tamtej pory zacząłem nienawidzić och obu.
-Czy ty to wszystko pamiętasz?-zapytała Amber
-Skąd wiem co działo się wtedy wytłumaczę później, zgoda? W każdym bądź razie nienawidziłem ich obu. Anubis był okropny, ,,uczył mnie", ostatecznie czasem nie mogłem się ruszać. Do niego nie docierało, że miałem dwa lata. O dzieciach śmiertelnych wiedział tyle, że rozwijają się szybciej niż oni.-Jerome widząc, że kilka osób z Sibuny otwiera usta dodał-Tak, oni też się rozwijają, opowiem później.
-Gwiazdki! Kolacja!-usłyszeli głos Trudy
-Dokończysz później.-powiedział Eddie i wszyscy zeszli na dół.

Rozdział nie najlepszy, ale jestem trochę chora i nie mam za dobrych pomysłów.

5 komentarzy: