Heeej ;**. Wiem, że piszę bardzo późno... Ale jakiś czas temu skończyłam pisać z osobą, która pisze te wspaniałe scenariusze do zakładki "Wasze scenariusze". I wiecie, czego się dowiedziałam? Paula.. chce z nimi skończyć! Powód? - anonim. Napisał on, że "pisze okropnie i lepiej, by nic już nie przesyłała na bloga, bo jest on zbyt wysokiej klasy". Wiecie co ona na to? Otóż zgodziła się z tym! Przecież ona pisze fantastycznie! Pewnie się ze mną zgodzicie, co nie? I teraz chce wszystko zakończyć przez jednego anonima.. Nie pozwolę na to! Kto jest ze mną? Przecież to karygodne i niedopuszczalne! Ja tego tak nie zostawię. Ktoś chce się dołączyć? Nie pozwólmy, żeby to się tak skończyło! Nie w ten sposób, nie teraz..
Ciekawostka: Wiecie, że Paula miała założyć bloga, gdy już się zakończą egzaminy gimnazjalne (ona jest 3 klasie gimnazjum)? I teraz wszystko ma legnąć w gruzach... Proszę, nie rób tego! ;( To ty mnie najbardziej wspierałaś w najcięższych chwilach i nadal to robisz. SMS-ujesz, dzwonisz, piszesz.. Co ja bym bez ciebie zrobiła? :( Teraz moja kolej, by wybić ci głupoty z głowy! Nie pozwolę na to i koniec.. Jeszcze zmienisz zdanie..
Wiem Paulinko, miałam (a właściwie cię ostrzegałam) tę notkę napisać po kościele, ale znalazłam chwileczkę... Więc.. tylko spróbuj to zrobić.. Jeszcze nie znasz potęgi bloggera. <uśmiech cwaniaka>
Your Pauline ^^
niedziela, 30 grudnia 2012
sobota, 22 grudnia 2012
To kto się cieszy? / Pauline ^^
Heeej ;**. Na początku notki poinformuję was, że nie wiem, kiedy pojawi się ode mnie scenariusz. Może prędzej niż myślicie, a może dopiero w styczniu czy lutym :P.
Ale przejdę do głównej części tej notki. Chodzi mianowicie o zakładkę "Wasze scenariusze". Paula xD w końcu nam coś przesłała! Prócz scenariusza pojawiły się także opisy dwóch nowych postaci. Niestety, nie mogłam wstawić zdjęć, bo były ciągłe komplikacje.. Nie chce mi się ich teraz opisywać... Tak czy siak zapraszam serdecznie do zakładki, by przeczytać kolejną pracę Pauli :). Kto się cieszy, że przesłała coś nowego? ;D
I trochę dobiegnę od tematu. Z okazji zbliżających się Świąt życzę wam wszystkim Wesołych Świąt spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze przy pachnącej jemiole oraz Szczęśliwego Nowego Roku. Żeby spełniły się wszystkie wasze marzenia - te realne i te nierealne :))
Piękną gwiazdkę przed nadchodzącymi świętami,
Niosę Wam razem z życzeniami,
Niech się spełni każdego marzenie,
W nachodzące Boże Narodzenie,
Jeśli taka Wasza ochota,
Sprawię, aby była gwiazdka złota,
Bo gdy widzicie spadającą z nieba,
Nie wypada nic innego, marzyć trzeba!
Jedna gwiazdka drugiej gwiazdce zamrugała,
I choineczka świeci cała,
Każdy wie, że marzyć trzeba,
Każdy chce tej piękne gwiazdki z nieba!
Niech Dzieciątko Boże, które się urodzi w Waszych sercach, przyniesie Wam wiele radości i miłości :))
Ale przejdę do głównej części tej notki. Chodzi mianowicie o zakładkę "Wasze scenariusze". Paula xD w końcu nam coś przesłała! Prócz scenariusza pojawiły się także opisy dwóch nowych postaci. Niestety, nie mogłam wstawić zdjęć, bo były ciągłe komplikacje.. Nie chce mi się ich teraz opisywać... Tak czy siak zapraszam serdecznie do zakładki, by przeczytać kolejną pracę Pauli :). Kto się cieszy, że przesłała coś nowego? ;D
I trochę dobiegnę od tematu. Z okazji zbliżających się Świąt życzę wam wszystkim Wesołych Świąt spędzonych w miłej, rodzinnej atmosferze przy pachnącej jemiole oraz Szczęśliwego Nowego Roku. Żeby spełniły się wszystkie wasze marzenia - te realne i te nierealne :))
Piękną gwiazdkę przed nadchodzącymi świętami,
Niosę Wam razem z życzeniami,
Niech się spełni każdego marzenie,
W nachodzące Boże Narodzenie,
Jeśli taka Wasza ochota,
Sprawię, aby była gwiazdka złota,
Bo gdy widzicie spadającą z nieba,
Nie wypada nic innego, marzyć trzeba!
Jedna gwiazdka drugiej gwiazdce zamrugała,
I choineczka świeci cała,
Każdy wie, że marzyć trzeba,
Każdy chce tej piękne gwiazdki z nieba!
Niech Dzieciątko Boże, które się urodzi w Waszych sercach, przyniesie Wam wiele radości i miłości :))
sobota, 15 grudnia 2012
Rozdział 15/Agnes
Rozdział 15
Na kolacji nikt z nikim nie rozmawiał. Alfie, Eddie i Jerome, mimo, że nie musieli przyzwyczaić się do faktu, że biologicznym ojcem Jerome'a i Poppy jest Anubis, nie mieli ochoty rozmawiać. Jedynie Willow, która o niczym nie wiedziała, co kilka minut próbowała zacząć rozmowę, jednak w końcu się poddała. Kiedy wszyscy zjedli poszli do pokoju Niny i Amber.
-OK, Jerome, opowiadaj dalej.-powiedział z uśmiechem Alfie, kiedy tylko drzwi się zamknęły.
-Tata pomagał mi, kiedy zorientował się co się dzieje i akurat nie był pijany...
-W takim razie dlaczego nie chciałeś nawet odwiedzić go, jak był w więzieniu?-zapytała Patricia
-Zwykle kiedy mi pomagał, byłem w bardzo złym stanie, następnego dnia nie pamiętałem już tego. Kiedy się urodziła Poppy, tata wmówił mu, że to on jest jego biologicznym ojcem. Anubis na szczęście w to uwierzył. Kiedy tata trafił do więzienia, mama wysłała mnie do szkoły z internatem, ale Anubis bez trudu znalazł mnie tam i zaczął niszczyć życie. Kiedy miałem 7 lat nauczyłem się, ukrywać, co potrafię i nie miał już tak łatwo. Eddie'go poznałem kiedy mieliśmy po 10 lat. Byłem bardzo zdenerwowany, a on był świadkiem tego co się stało. To było na jakimś obozie.
-Dlaczego nie powiedzieliście, że się znacie?-zapytał Fabian
-Nie poznałem go.-przyznał Eddie-A kiedy wreszcie przypomniałem go sobie, stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeśli nikt nie będzie nic wiedział.
-To mniej więcej tyle.-powiedział Jerome-Jakieś pytania?
-Tak-powiedziała Amber-Rufus. Dlaczego nie zrobiłeś czegoś z nim, tylko dawałeś się zastraszyć?
-Nie byłem pewien, czy pamiętam jak użyć mojej... mocy odpowiednio. Zaskoczył mnie, a ja jednak nie chciałem zrobić mu większej krzywdy. Ale nie miałem też zamiaru pozwolić mu, skrzywdzić was. Kiedy, na balu, uwięził nas w tamtej klasie, przypilnowałem, żeby tamte moskity wam nie mogły zagrozić. To było... jak antidotum.
-W tamtym roku, również nie chciałeś się ujawniać?-zapytała Patricia
-Tak jakby. Anubis mnie szukał. A, szczerze mówiąc, wolałem mieć na karku Rufusa niż niego. Poza tym wiedziałem, że będziecie mnie szukać.
-Chodzi mi o Senkharę.
-Ona jest duchem. Jedyne co mogłem robić, to pilnować, by was nie zabiła. Zrozumcie, nie używałem praktycznie mocy od lat. Jedynie tarcza, żeby miał trudniej mnie znaleźć i ta, którą nałożyłem na was kilka miesięcy wcześniej.-Sibuna pokiwała głowami
-A z Marą zerwałeś, bo chciałeś, żeby była bezpieczniejsza?-dopytywała się Amber
-Tak, niestety to nie podziałało.-Jerome posmutniał
-Na dziś chyba wystarczy wyjaśnień.-powiedział Alfie-Siedzimy tu odkąd wróciliśmy ze szkoły, a Victor zaraz wyskoczy ze szpilką.
-Dopiero wróciliśmy z kolacji.-powiedziała Nina, a po chwili dodała-Ale faktycznie, siedzimy tu cały dzień. Jutro zebranie w przy wypalonym drzewie.
Jerome, Alfie i Poppy wyszli po chwili, a reszta kilka minut później.
-Gwiazdki! Chodźcie szybko!!
-O co chodzi?-zapytała Nina, kiedy weszła do salonu, a za nią Patricia, Eddie i Joy
-Mara czuje się już lepiej. Jest w stanie stabilnym, ale lekarze nie potrafią powiedzieć kiedy się obudzi.
-Co się stało Marze?-wszyscy usłyszeli głos... Micka.
-Mick! Co ty tu robisz?-zapytał Fabian
-Za tydzień urodziny Mary. Napisałem, że przyjadę.
-Całkiem o tym zapomniałam.-powiedziała Nina z przepraszającym uśmiechem-Mara straciła przytomność i wylądowała w szpitalu.
-Jutro po szkole Jerome do niej jedzie.-powiedział nagle Alfie-Lekarz powiedział, że może odwiedzić ją tylko jedna osoba.
-Aha...-powiedział Mick, a Jerome rzucił Alfie'mu wściekłe spojrzenie. Kilka minut później Jerome i Alfie poszli do pokoju.
-O co ci chodzi?-zapytał Alfie-I tak musisz powiedzieć Marze i ją przeprosić. Hmmm... Tak właściwie, to głównie przeprosić.
-Masz rację.
Następnego dnia po szkole Jerome pojechał do szpitala.
-Nic jej nie będzie. On nie chciał jej zabić.-cicho powiedział do niego jakiś lekarz. Dopiero po chwili rozpoznał w nim Setha.
-Jak to?
-Nie wiem. Porozmawiamy później.
Jerome wszedł do sali w której leżała Mara. Siadł na łóżku obok niej i nie ruszał się przez godzinę. Później przyszła pielęgniarka i kazała mu wyjść.
-Doktor Wilianson powiedział, że musi zrobić jej jeszcze kilka badań.
-Doktor Wilianson? To ten nowy?
-Tak.
-Wydaje mi się, że nie będzie miał nic przeciwko, jeśli zostanę.-powiedział chłopak, na co pielęgniarka wzruszyła ramionami i wyszła.
Kilka minut temu dowiedziałam się, że chcesz odejść Paulino. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. W końcu ten blog bez Ciebie nie istnieje! Przynajmniej moim zdaniem.
Na kolacji nikt z nikim nie rozmawiał. Alfie, Eddie i Jerome, mimo, że nie musieli przyzwyczaić się do faktu, że biologicznym ojcem Jerome'a i Poppy jest Anubis, nie mieli ochoty rozmawiać. Jedynie Willow, która o niczym nie wiedziała, co kilka minut próbowała zacząć rozmowę, jednak w końcu się poddała. Kiedy wszyscy zjedli poszli do pokoju Niny i Amber.
-OK, Jerome, opowiadaj dalej.-powiedział z uśmiechem Alfie, kiedy tylko drzwi się zamknęły.
-Tata pomagał mi, kiedy zorientował się co się dzieje i akurat nie był pijany...
-W takim razie dlaczego nie chciałeś nawet odwiedzić go, jak był w więzieniu?-zapytała Patricia
-Zwykle kiedy mi pomagał, byłem w bardzo złym stanie, następnego dnia nie pamiętałem już tego. Kiedy się urodziła Poppy, tata wmówił mu, że to on jest jego biologicznym ojcem. Anubis na szczęście w to uwierzył. Kiedy tata trafił do więzienia, mama wysłała mnie do szkoły z internatem, ale Anubis bez trudu znalazł mnie tam i zaczął niszczyć życie. Kiedy miałem 7 lat nauczyłem się, ukrywać, co potrafię i nie miał już tak łatwo. Eddie'go poznałem kiedy mieliśmy po 10 lat. Byłem bardzo zdenerwowany, a on był świadkiem tego co się stało. To było na jakimś obozie.
-Dlaczego nie powiedzieliście, że się znacie?-zapytał Fabian
-Nie poznałem go.-przyznał Eddie-A kiedy wreszcie przypomniałem go sobie, stwierdziliśmy, że lepiej będzie, jeśli nikt nie będzie nic wiedział.
-To mniej więcej tyle.-powiedział Jerome-Jakieś pytania?
-Tak-powiedziała Amber-Rufus. Dlaczego nie zrobiłeś czegoś z nim, tylko dawałeś się zastraszyć?
-Nie byłem pewien, czy pamiętam jak użyć mojej... mocy odpowiednio. Zaskoczył mnie, a ja jednak nie chciałem zrobić mu większej krzywdy. Ale nie miałem też zamiaru pozwolić mu, skrzywdzić was. Kiedy, na balu, uwięził nas w tamtej klasie, przypilnowałem, żeby tamte moskity wam nie mogły zagrozić. To było... jak antidotum.
-W tamtym roku, również nie chciałeś się ujawniać?-zapytała Patricia
-Tak jakby. Anubis mnie szukał. A, szczerze mówiąc, wolałem mieć na karku Rufusa niż niego. Poza tym wiedziałem, że będziecie mnie szukać.
-Chodzi mi o Senkharę.
-Ona jest duchem. Jedyne co mogłem robić, to pilnować, by was nie zabiła. Zrozumcie, nie używałem praktycznie mocy od lat. Jedynie tarcza, żeby miał trudniej mnie znaleźć i ta, którą nałożyłem na was kilka miesięcy wcześniej.-Sibuna pokiwała głowami
-A z Marą zerwałeś, bo chciałeś, żeby była bezpieczniejsza?-dopytywała się Amber
-Tak, niestety to nie podziałało.-Jerome posmutniał
-Na dziś chyba wystarczy wyjaśnień.-powiedział Alfie-Siedzimy tu odkąd wróciliśmy ze szkoły, a Victor zaraz wyskoczy ze szpilką.
-Dopiero wróciliśmy z kolacji.-powiedziała Nina, a po chwili dodała-Ale faktycznie, siedzimy tu cały dzień. Jutro zebranie w przy wypalonym drzewie.
Jerome, Alfie i Poppy wyszli po chwili, a reszta kilka minut później.
-Gwiazdki! Chodźcie szybko!!
-O co chodzi?-zapytała Nina, kiedy weszła do salonu, a za nią Patricia, Eddie i Joy
-Mara czuje się już lepiej. Jest w stanie stabilnym, ale lekarze nie potrafią powiedzieć kiedy się obudzi.
-Co się stało Marze?-wszyscy usłyszeli głos... Micka.
-Mick! Co ty tu robisz?-zapytał Fabian
-Za tydzień urodziny Mary. Napisałem, że przyjadę.
-Całkiem o tym zapomniałam.-powiedziała Nina z przepraszającym uśmiechem-Mara straciła przytomność i wylądowała w szpitalu.
-Jutro po szkole Jerome do niej jedzie.-powiedział nagle Alfie-Lekarz powiedział, że może odwiedzić ją tylko jedna osoba.
-Aha...-powiedział Mick, a Jerome rzucił Alfie'mu wściekłe spojrzenie. Kilka minut później Jerome i Alfie poszli do pokoju.
-O co ci chodzi?-zapytał Alfie-I tak musisz powiedzieć Marze i ją przeprosić. Hmmm... Tak właściwie, to głównie przeprosić.
-Masz rację.
Następnego dnia po szkole Jerome pojechał do szpitala.
-Nic jej nie będzie. On nie chciał jej zabić.-cicho powiedział do niego jakiś lekarz. Dopiero po chwili rozpoznał w nim Setha.
-Jak to?
-Nie wiem. Porozmawiamy później.
Jerome wszedł do sali w której leżała Mara. Siadł na łóżku obok niej i nie ruszał się przez godzinę. Później przyszła pielęgniarka i kazała mu wyjść.
-Doktor Wilianson powiedział, że musi zrobić jej jeszcze kilka badań.
-Doktor Wilianson? To ten nowy?
-Tak.
-Wydaje mi się, że nie będzie miał nic przeciwko, jeśli zostanę.-powiedział chłopak, na co pielęgniarka wzruszyła ramionami i wyszła.
Kilka minut temu dowiedziałam się, że chcesz odejść Paulino. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. W końcu ten blog bez Ciebie nie istnieje! Przynajmniej moim zdaniem.
Dylemat / Pauline ^^
Heeeej :(. Nie powiem, że jestem wesoła, bo bym skłamała :(. Ja niestety ze złą wiadomością. Jak zapewne wiecie, pod koniec listopada napisałam notkę o zawieszce, ale potem jednak wróciłam. Ale.. to nie było na stałe, tylko na próbę. Chciałam zobaczyć, czy dam sobie ze wszystkim radę. Nestety, tak się nie stało. Jestem w depresji, każdego wieczoru płaczę, codziennie spotyka mnie jakieś nieszczęście, wszystko mnie już załamuje, przez to blogowanie traci dla mnie sens. Ech, już nie chce mi się wszystkiego wymieniać. Więc... odchodzę. Przepraszam, nie dam rady. Blog jeszcze wszystko mi bardziej utrudnia. Jeśli nie wierzycie, że to zrobię, to spójrzcie na blog Patrycji - Fabina stories by-Patrycja. Byłam tam redaktorką i.. wczoraj czy tam przedwczoraj odeszłam z niego. Być może za kilka dni usunę się z bloggera, a może nawet usunę tego bloga. Uwierzcie, to dla mnie takze nie jest łatwe - jestem w rozsypce. Wszyscy ostatnio macie do mnie dodatkowo jakieś fochy, nikt z was mnie nie rozumie - to mnie jeszcze bardziej przygnębia, stąd decyzja o usunięciu swojego konta. Mozna tego jednak uniknąć, jeśli zgodzicie się na takie warunki: zostanę, ale... kolejną notkę napisałabym dopiero w styczniu lub w lutym - dla mnie bez sensu jest czekanie tyle czasu na te moje bezsensowne wypociny. Więc... raczej odejdę. Jestem w takiej depresji, że trudno mi się z tego otrząsnąć. Chyba nawet zauważyliście, że nie piszę nieczego od ponad tygodnia. Jestem widocznie słaba D:. Przepraszam za wszystko. Miło się dla was pisało.
Your sad Pauline ^^
Your sad Pauline ^^
piątek, 7 grudnia 2012
Scenariusz nr 49 + dziewczyny, to ja mam wyrzuty sumienia + wyniki ankiety / Pauline ^^
Heeeej :). Może zacznę od sprawy do dziewczyn, głównie Natalki i Patrycji. Słuchajcie, strasznie przepraszam, że was tak cały czas "olewałam". Ale.. Ech... Pod notką na blogu Pati wyjaśniłam mniej wiecej wszystko. Teraz to ja mam wyrzuty sumienia :(.
F: Eddie? Trixie? S-słyszycie mnie?
< cisza >
F: H-halo?
< cisza >
F: Uratuję was, obiecuję. < patrzy przez chwilę na ścianę, zdezorientoway odchodzi >
< u Peddie >
P: Gdzie my jesteśmy?
E: Fabian, słyszysz nas?
< cisza >
< na ścianie pojawia się napis >
P: Eddie, patrz! < wskazuje w jedno miejsce >
E: < czyta > Karę ponieść musi ten, kto poleceń nie słucha. Protektor niech losu nie kusi, inaczej wyzioną ducha.
< napis znika >
P: Że niby co?
E: N-nie wiem..
< po szkole, salon >
Al: Amber. Przepraszam. Ja nie chciałem..
Am: Zniszczyłeś mi moje nowe buty!
Al: Sorki..
Am: I jak ja się teraz będę pokazywać?
Al: Dla mnie jesteś piękna nawet bez butów.
Am: O.. Alfie.. Odkupisz mi je.
Al: Co??
Am: Sorki, one kosztowały zbyt wiele. To ostatni trend mody.
Al: < zrzędła mina >
F: < wbiega >
Am: A ci co?
F: Gdzie jest reszta Sibuny? < zdyszany >
Am: Nie wiem.. Nina i Mike są jeszcze w szkole, a Patricia i Eddie.. Właściwie to nie wiem.
F: Są w niebzpieczeństwie!
Al: Kosmici ich porwali?
Am: < patrzy na Alfiego morderczym wzrokiem >
Al: Ok, ok..
F: Nie! Poszliśmy dziś do tuneli. Zrobliśmy wszystko zgodnie z zagadką. Ściana się otworzyła, ale oni nie mogą już wyjść.
Am: Oł...
Al: I co teraz?
F: Poczekajmy, aż oni wrócą. Jeśli ich zobaczycie, powiedzcie, że spotkanie Sibuny jest u mnie o 15.
Am: A ty co chcesz zrobić?
F: Nie wiem! < wybiega >
M: < podsłuchiwała > Wiedziałam, że ukrywają coś jeszcze. < odchodzi >
< u Peddie >
P: Że też musieliśmy utknąć w głupim tunelu, zdani na łaskę "pana Protektora". < sarkazm >, < siada przed ścianą >
E: < siada koło niej > Może utknąłem tutaj, ale cieszę się, że razem z tobą.
P: < uśmiech > Brrr.. Ale tu z-zimno.
E: Och. < przytula ją >
P: Znacznie lepiej.
Z: < z ukrycia > Cieszcie się, póki możecie. To nie potrwa długo. < znika >
< jakiś czas później, jadalnia, obiad >
T: Gwiazdeczki, brakuje mi tu dwóch osób. Gdzie Patricia i Eddie?
Am: Oni...
F: Śpią... Bo.. źle się poczuli..
T: Och, biedactwa. Może pójść tam do nich?
F, Am i Al: Nie!
T: Dobrze... Niech śpią. Ach. Ta dzisiejsza młodzież. < wychodzi >
F: < wstaje od stołu >
Mk: A ty dokąd?
F: Wiesz, niektórzy martwią się o swoich przyjaciół. Ach, zapomniałem. Trzeba ich najpierw mieć. < wychodzi >
Je: Uuuuu... < bije brawo >
M: O co ci chodzi?
Je: Nie wierzę, że to powiem, ale.. popieram Fabiana. Hahaha. < wychodzi, śmiejąc się równocześnie >
Al: Aaaa!! To inwazja! Inwazja! Jerome zgadza się z Fabianem! Aaa!! Kosmici!! Aaaa! < wybiega z jadalni >
W: < śmieją się >
Am: Jestem z głupkiem.. < cicho >
< godzina 15, pokój Fabiana, Eddiego i Mike'a, spotkanie Sibuny, są Fabian, Amber i Alfie >
F: Gdzie Nina i Mike?
Am: Nie przyszli..
Al: Mówili, że to pewnie kolejny nalot na Mike'a..
F: Dobra, a więc wybrali. Sam dam radę. < wychodzi wściekły >
Al i Am: Zaczekaj! < wychodzą za nim >
< pokój Niny i Amber, jest Nina i Mike >
N: Więc.. jaki oglądamy film?
Mk: Może.. Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości?
N: Też to lubisz?
Mk: Oczywiście. < uśmiech >
N: Wiesz, czuję się trochę winna, że nie przyszłam na zebranie. Może to rzeczywiście było coś ważnego?
Mk: Ja mam inne wrażenie. Nino, nie przejmuj się nimi. Po prostu zazdroszczą nam naszego związku.
N: Może..
Mk: < uśmiech >
< piwnica >
F: < otwiera przejście do nowego tunelu, wchodzi >
Al i Am: < wchodzą za nim >
Am: Wow..
Al: A więc tak tu jest..
F: Co wy tu robicie?
Am: Słuchaj, mimo że ostatnio pokłóciłam się z Patricią, nie oznacza to, że nadal nie jest moją przyjaciółką.
Al: Właśnie.. Ale co chcesz zrobić?
F: Ja nic nie mogę, ale.. zjawa tak.
Am: Czekaj, o co ci chodzi?
F: Podejrzewam, że do otwarcia tej ściany potrzebny jest Protektor, a więc to odpada.
Al: Nie wiesz, co robisz!
F: To jedyne wyjście. Zjawo! Pokaż się! Potrzebuję cię!
< cisza >
Am: Zastanów się. Znajdzie się inny sposób. Może Mike...
Z: < pojawia się >
Al: < chowa się za Amber >
Am: Alfie!
Z: Czego?
F: Uwolnij Eddiego i Patricię.
Z: Dlaczegóż miałabym to robić?
F: Bez nich nie przejdziemy dalej!
Z: To już wasz problem. < znika >
F: Nie! Poczekaj! Zrobię wszystko!
Z: < pojawia się ponownie > Wszystko?
F: T-tak..
Am: Pomyśl. Możesz jeszcze zmienić zdanie!
F: Nie ma już odwrotu, Amber... Więc czego chcesz?
Z: < śmieje się >
Al: To naprawdę takie śmieszne?
Z: < wchodzi w ciało Fabiana >
Al i Am: Nie!!
Ok, to by było na tyle tych durnot, napisanych pod wpływem wyrzutów sumienia :(.
Teraz wyniki ankiety:
F: Eddie? Trixie? S-słyszycie mnie?
< cisza >
F: H-halo?
< cisza >
F: Uratuję was, obiecuję. < patrzy przez chwilę na ścianę, zdezorientoway odchodzi >
< u Peddie >
P: Gdzie my jesteśmy?
E: Fabian, słyszysz nas?
< cisza >
< na ścianie pojawia się napis >
P: Eddie, patrz! < wskazuje w jedno miejsce >
E: < czyta > Karę ponieść musi ten, kto poleceń nie słucha. Protektor niech losu nie kusi, inaczej wyzioną ducha.
< napis znika >
P: Że niby co?
E: N-nie wiem..
< po szkole, salon >
Al: Amber. Przepraszam. Ja nie chciałem..
Am: Zniszczyłeś mi moje nowe buty!
Al: Sorki..
Am: I jak ja się teraz będę pokazywać?
Al: Dla mnie jesteś piękna nawet bez butów.
Am: O.. Alfie.. Odkupisz mi je.
Al: Co??
Am: Sorki, one kosztowały zbyt wiele. To ostatni trend mody.
Al: < zrzędła mina >
F: < wbiega >
Am: A ci co?
F: Gdzie jest reszta Sibuny? < zdyszany >
Am: Nie wiem.. Nina i Mike są jeszcze w szkole, a Patricia i Eddie.. Właściwie to nie wiem.
F: Są w niebzpieczeństwie!
Al: Kosmici ich porwali?
Am: < patrzy na Alfiego morderczym wzrokiem >
Al: Ok, ok..
F: Nie! Poszliśmy dziś do tuneli. Zrobliśmy wszystko zgodnie z zagadką. Ściana się otworzyła, ale oni nie mogą już wyjść.
Am: Oł...
Al: I co teraz?
F: Poczekajmy, aż oni wrócą. Jeśli ich zobaczycie, powiedzcie, że spotkanie Sibuny jest u mnie o 15.
Am: A ty co chcesz zrobić?
F: Nie wiem! < wybiega >
M: < podsłuchiwała > Wiedziałam, że ukrywają coś jeszcze. < odchodzi >
< u Peddie >
P: Że też musieliśmy utknąć w głupim tunelu, zdani na łaskę "pana Protektora". < sarkazm >, < siada przed ścianą >
E: < siada koło niej > Może utknąłem tutaj, ale cieszę się, że razem z tobą.
P: < uśmiech > Brrr.. Ale tu z-zimno.
E: Och. < przytula ją >
P: Znacznie lepiej.
Z: < z ukrycia > Cieszcie się, póki możecie. To nie potrwa długo. < znika >
< jakiś czas później, jadalnia, obiad >
T: Gwiazdeczki, brakuje mi tu dwóch osób. Gdzie Patricia i Eddie?
Am: Oni...
F: Śpią... Bo.. źle się poczuli..
T: Och, biedactwa. Może pójść tam do nich?
F, Am i Al: Nie!
T: Dobrze... Niech śpią. Ach. Ta dzisiejsza młodzież. < wychodzi >
F: < wstaje od stołu >
Mk: A ty dokąd?
F: Wiesz, niektórzy martwią się o swoich przyjaciół. Ach, zapomniałem. Trzeba ich najpierw mieć. < wychodzi >
Je: Uuuuu... < bije brawo >
M: O co ci chodzi?
Je: Nie wierzę, że to powiem, ale.. popieram Fabiana. Hahaha. < wychodzi, śmiejąc się równocześnie >
Al: Aaaa!! To inwazja! Inwazja! Jerome zgadza się z Fabianem! Aaa!! Kosmici!! Aaaa! < wybiega z jadalni >
W: < śmieją się >
Am: Jestem z głupkiem.. < cicho >
< godzina 15, pokój Fabiana, Eddiego i Mike'a, spotkanie Sibuny, są Fabian, Amber i Alfie >
F: Gdzie Nina i Mike?
Am: Nie przyszli..
Al: Mówili, że to pewnie kolejny nalot na Mike'a..
F: Dobra, a więc wybrali. Sam dam radę. < wychodzi wściekły >
Al i Am: Zaczekaj! < wychodzą za nim >
< pokój Niny i Amber, jest Nina i Mike >
N: Więc.. jaki oglądamy film?
Mk: Może.. Asterix i Obelix: W służbie Jej Królewskiej Mości?
N: Też to lubisz?
Mk: Oczywiście. < uśmiech >
N: Wiesz, czuję się trochę winna, że nie przyszłam na zebranie. Może to rzeczywiście było coś ważnego?
Mk: Ja mam inne wrażenie. Nino, nie przejmuj się nimi. Po prostu zazdroszczą nam naszego związku.
N: Może..
Mk: < uśmiech >
< piwnica >
F: < otwiera przejście do nowego tunelu, wchodzi >
Al i Am: < wchodzą za nim >
Am: Wow..
Al: A więc tak tu jest..
F: Co wy tu robicie?
Am: Słuchaj, mimo że ostatnio pokłóciłam się z Patricią, nie oznacza to, że nadal nie jest moją przyjaciółką.
Al: Właśnie.. Ale co chcesz zrobić?
F: Ja nic nie mogę, ale.. zjawa tak.
Am: Czekaj, o co ci chodzi?
F: Podejrzewam, że do otwarcia tej ściany potrzebny jest Protektor, a więc to odpada.
Al: Nie wiesz, co robisz!
F: To jedyne wyjście. Zjawo! Pokaż się! Potrzebuję cię!
< cisza >
Am: Zastanów się. Znajdzie się inny sposób. Może Mike...
Z: < pojawia się >
Al: < chowa się za Amber >
Am: Alfie!
Z: Czego?
F: Uwolnij Eddiego i Patricię.
Z: Dlaczegóż miałabym to robić?
F: Bez nich nie przejdziemy dalej!
Z: To już wasz problem. < znika >
F: Nie! Poczekaj! Zrobię wszystko!
Z: < pojawia się ponownie > Wszystko?
F: T-tak..
Am: Pomyśl. Możesz jeszcze zmienić zdanie!
F: Nie ma już odwrotu, Amber... Więc czego chcesz?
Z: < śmieje się >
Al: To naprawdę takie śmieszne?
Z: < wchodzi w ciało Fabiana >
Al i Am: Nie!!
Ok, to by było na tyle tych durnot, napisanych pod wpływem wyrzutów sumienia :(.
Teraz wyniki ankiety:
A więc 38 osób uważa, że mam talent; jedna, że piszę fajnie; jedna, że mogę odejść.. Cóż, spodziewałam się innych wyników ankiety, a mianowicie, że ktoś zagłosuje na "Taaak!". Ale się cieszę, że tak się nie stało :).
Your sad Pauline ^^
środa, 5 grudnia 2012
Rozdział 14/Agnes
Rozdział 14
Kiedy Jerome zastanawiał się co powiedzieć (Alfie miał racje, w samochodzie myślał tylko i Marze), Eddie przedstawił Sethowi wszystkich członków Sibuny.
-Jerome, a Poppy wie?-zapytał Alfie.
-Nie-odpowiedział mu Eddie
-A nie powinieneś jej powiedzieć? W końcu to twoja siostra i pewnie...-Jerome nie dał przyjacielowi skończyć.
-Tak, ale... czym mniej będzie wiedziała tym lepiej.
-Tak, Mara też jest bardzo bezpieczna, bo z nią zerwałeś.-Alfie wiedział, że będzie lepiej jeśli trochę zdołuje Jerome'a, a on opowie o wszystkim siostrze, niż jeśli nie zrobi nic.
-Nie rozumiesz! On... Ona ją... jej... będzie w niebezpieczeństwie!-Chłopak wreszcie zdecydował co chce powiedzieć
-Tak, a jakbyś nie zauważył: ona już jest w niebezpieczeństwie. Nie sądzisz, że lepiej będzie, jeśli dowie się o wszystkim od ciebie, niż od niego?-Jerome nie odpowiedział, a cała Sibuna patrzyła na Alfiego jak na... kosmitę. Nikt nie odzywał się przez dłuższą chwilę, gdy nagle do pokoju wpadła Poppy.
-Dzwonili ze szpitala! Marze... się pogorszyło. Mówili, że jest w stanie krytycznym!-Dziewczyna była roztrzęsiona.
-Spróbuję.-powiedział Seth na niezadane pytanie Jerome'a
-Wydaje mi się... że muszę ci coś powiedzieć.-powiedział do siostry-Może... pójdziemy do mojego pokoju.-Poppy kiwnęła głową, zdążyła już dawno zauważyć, że Jerome coś przed nią ukrywa, a teraz miał zamiar jej to powiedzieć. Oboje wyszli z pokoju.
-Wiecie, myślę, że za szybko się nie dowiecie o wszystkim. W końcu wyjaśnić coś takiego nie jest łatwe. W sumie sam tego do końca nie rozumiem.-ostatnie zdanie Alfie powiedział bardziej do siebie niż do nich. Przez pół godziny wszyscy siedzieli w ciszy, w końcu Nina postanowiła zejść na dół i zapytać Trudy, czy będą mogli odwiedzić Marę. Oczywiście była ciekawa jak to możliwe, że Jerome przyszedł z Sethem, ale w pewnym sensie domyślała się.
-Trudy?!
-Tak, gwiazdko?
-Czy... możemy odwiedzić Marę?
-Oczywiście, ale tylko jedna osoba dziennie i nie dziś. Właśnie dojechał do nich jakiś lekarz, może będzie mógł pomóc.
-To dobrze. Przekażę reszcie.-powiedziała z uśmiechem i chciała wyjść z kuchni.
-Poczekaj chwilkę. Wiesz gdzie jest Willow?
-Może poszła na spacer.-odpowiedziała dziewczyna po chwili zastanowienia po czym poszła do swojego pokoju.
-I jak, możemy ją odwiedzić?-zapytał Eddie, gdy tylko Nina weszła do pokoju.
-Nie dziś. Trudy mówiła, że przyjechał jakiś lekarz... czyli Seth próbuje jej pomóc.
-Świetnie!-powiedział Alfie z uśmiechem.
Godzinę później do pokoju przyszli Jerome i Poppy. Chłopak nie był w zbyt dobrym humorze, jego siostra również.
-Czy to co on mi powiedział, jest prawdą?-warknęła dziewczyna
-Zależy co ci powiedział.-Alfie uśmiechnął się-Jeśli mówił, że ma w nosie, co się dzieje z Marą to kłamał. Jeśli mówił coś o bogach egipskich, głównie o Anubisie i Sethcie, to... no cóż to prawda.
-Czyli wiedzieli wszyscy oprócz mnie?
-Skąd. Wie tylko kilka osób: twoi rodzice, brat, Alfie, ja... no i oczywiście Seth i Anubis.Uprzedzając twoje pytanie: wiem już od kilku lat, byliśmy razem na jakimś obozie, a Jerome się strasznie wkurzył na niego.-Eddie podkreślił ,,niego"
-A ja wpadłem na to kilka godzin temu.-Alfie nadal się uśmiechał.
-A czy ktoś może wytłumaczyć to nam?-warknęła Patricia. Jerome przez chwilę nie mówił nic, jakby zastanawiał się nad czymś, w końcu zaczął.
-Anubis lubi przybierać postać człowieka i uwodzić śmiertelne kobiety, zwykle nie ma nawet większych efektów, bo on sprawdza czy się zabezpieczyły. Jednak jedna z nich tego nie zrobiła, a on... no cóż, nieźle się upił.-widząc zdziwione spojrzenia Sibuny dodał-Tak, oni też mogą się upić. W każdym bądź razie uwiódł ją. Ona miała już męża, który o wszystkim się dowiedział niecały miesiąc później. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, Anubis nie dawał jej spokoju. Ona wmawiała mu, że to jest dziecko jej męża, który mimo, że wiedział już o wszystkim twierdził, że to jego dziecko. Niestety nie udało im się go przekonać, a Anubis... rozkochał w sobie tę kobietę, która w końcu przyznała, że to jego dziecko. Jej mąż nie mógł tego znieść i zaczął pić...
-Możemy już przejść do tego co się działo po twoim urodzeniu?-zapytał Alfie, patrząc na zegarek-Nie żeby nie ciekawiła mnie ta historia w szczegółach, ale zaraz będzie kolacja. Siedziałeś u swojego taty kilka godzin.
Mimo, że cała Sibuna (nie wliczając osób, którzy widzieli wcześniej) domyślała się już tego, to i tak wszystkich wmurowało, a Jerome kiwnął głową.
-Kiedy miałem rok pierwszy raz wziął mnie do siebie, wróciłem w nie najlepszym stanie. Jakby nie patrzeć, z dziećmi to on nie miał doświadczenia. Wtedy tata...
-Chwila!-warknęła Patricia-Anubis to twój ojciec, więc...
-Tyko i wyłącznie biologiczny. Nienawidzę go.-Jerome kontynuował-Tata próbował przekonać mamę, żeby nie pozwalała mu mnie brać do siebie, póki nie skończę trzech lat, jednak ostatecznie wyszło, że kolejny raz wylądowałem u niego w drugie urodziny. Od tamtej pory zacząłem nienawidzić och obu.
-Czy ty to wszystko pamiętasz?-zapytała Amber
-Skąd wiem co działo się wtedy wytłumaczę później, zgoda? W każdym bądź razie nienawidziłem ich obu. Anubis był okropny, ,,uczył mnie", ostatecznie czasem nie mogłem się ruszać. Do niego nie docierało, że miałem dwa lata. O dzieciach śmiertelnych wiedział tyle, że rozwijają się szybciej niż oni.-Jerome widząc, że kilka osób z Sibuny otwiera usta dodał-Tak, oni też się rozwijają, opowiem później.
-Gwiazdki! Kolacja!-usłyszeli głos Trudy
-Dokończysz później.-powiedział Eddie i wszyscy zeszli na dół.
Rozdział nie najlepszy, ale jestem trochę chora i nie mam za dobrych pomysłów.
Kiedy Jerome zastanawiał się co powiedzieć (Alfie miał racje, w samochodzie myślał tylko i Marze), Eddie przedstawił Sethowi wszystkich członków Sibuny.
-Jerome, a Poppy wie?-zapytał Alfie.
-Nie-odpowiedział mu Eddie
-A nie powinieneś jej powiedzieć? W końcu to twoja siostra i pewnie...-Jerome nie dał przyjacielowi skończyć.
-Tak, ale... czym mniej będzie wiedziała tym lepiej.
-Tak, Mara też jest bardzo bezpieczna, bo z nią zerwałeś.-Alfie wiedział, że będzie lepiej jeśli trochę zdołuje Jerome'a, a on opowie o wszystkim siostrze, niż jeśli nie zrobi nic.
-Nie rozumiesz! On... Ona ją... jej... będzie w niebezpieczeństwie!-Chłopak wreszcie zdecydował co chce powiedzieć
-Tak, a jakbyś nie zauważył: ona już jest w niebezpieczeństwie. Nie sądzisz, że lepiej będzie, jeśli dowie się o wszystkim od ciebie, niż od niego?-Jerome nie odpowiedział, a cała Sibuna patrzyła na Alfiego jak na... kosmitę. Nikt nie odzywał się przez dłuższą chwilę, gdy nagle do pokoju wpadła Poppy.
-Dzwonili ze szpitala! Marze... się pogorszyło. Mówili, że jest w stanie krytycznym!-Dziewczyna była roztrzęsiona.
-Spróbuję.-powiedział Seth na niezadane pytanie Jerome'a
-Wydaje mi się... że muszę ci coś powiedzieć.-powiedział do siostry-Może... pójdziemy do mojego pokoju.-Poppy kiwnęła głową, zdążyła już dawno zauważyć, że Jerome coś przed nią ukrywa, a teraz miał zamiar jej to powiedzieć. Oboje wyszli z pokoju.
-Wiecie, myślę, że za szybko się nie dowiecie o wszystkim. W końcu wyjaśnić coś takiego nie jest łatwe. W sumie sam tego do końca nie rozumiem.-ostatnie zdanie Alfie powiedział bardziej do siebie niż do nich. Przez pół godziny wszyscy siedzieli w ciszy, w końcu Nina postanowiła zejść na dół i zapytać Trudy, czy będą mogli odwiedzić Marę. Oczywiście była ciekawa jak to możliwe, że Jerome przyszedł z Sethem, ale w pewnym sensie domyślała się.
-Trudy?!
-Tak, gwiazdko?
-Czy... możemy odwiedzić Marę?
-Oczywiście, ale tylko jedna osoba dziennie i nie dziś. Właśnie dojechał do nich jakiś lekarz, może będzie mógł pomóc.
-To dobrze. Przekażę reszcie.-powiedziała z uśmiechem i chciała wyjść z kuchni.
-Poczekaj chwilkę. Wiesz gdzie jest Willow?
-Może poszła na spacer.-odpowiedziała dziewczyna po chwili zastanowienia po czym poszła do swojego pokoju.
-I jak, możemy ją odwiedzić?-zapytał Eddie, gdy tylko Nina weszła do pokoju.
-Nie dziś. Trudy mówiła, że przyjechał jakiś lekarz... czyli Seth próbuje jej pomóc.
-Świetnie!-powiedział Alfie z uśmiechem.
Godzinę później do pokoju przyszli Jerome i Poppy. Chłopak nie był w zbyt dobrym humorze, jego siostra również.
-Czy to co on mi powiedział, jest prawdą?-warknęła dziewczyna
-Zależy co ci powiedział.-Alfie uśmiechnął się-Jeśli mówił, że ma w nosie, co się dzieje z Marą to kłamał. Jeśli mówił coś o bogach egipskich, głównie o Anubisie i Sethcie, to... no cóż to prawda.
-Czyli wiedzieli wszyscy oprócz mnie?
-Skąd. Wie tylko kilka osób: twoi rodzice, brat, Alfie, ja... no i oczywiście Seth i Anubis.Uprzedzając twoje pytanie: wiem już od kilku lat, byliśmy razem na jakimś obozie, a Jerome się strasznie wkurzył na niego.-Eddie podkreślił ,,niego"
-A ja wpadłem na to kilka godzin temu.-Alfie nadal się uśmiechał.
-A czy ktoś może wytłumaczyć to nam?-warknęła Patricia. Jerome przez chwilę nie mówił nic, jakby zastanawiał się nad czymś, w końcu zaczął.
-Anubis lubi przybierać postać człowieka i uwodzić śmiertelne kobiety, zwykle nie ma nawet większych efektów, bo on sprawdza czy się zabezpieczyły. Jednak jedna z nich tego nie zrobiła, a on... no cóż, nieźle się upił.-widząc zdziwione spojrzenia Sibuny dodał-Tak, oni też mogą się upić. W każdym bądź razie uwiódł ją. Ona miała już męża, który o wszystkim się dowiedział niecały miesiąc później. Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, Anubis nie dawał jej spokoju. Ona wmawiała mu, że to jest dziecko jej męża, który mimo, że wiedział już o wszystkim twierdził, że to jego dziecko. Niestety nie udało im się go przekonać, a Anubis... rozkochał w sobie tę kobietę, która w końcu przyznała, że to jego dziecko. Jej mąż nie mógł tego znieść i zaczął pić...
-Możemy już przejść do tego co się działo po twoim urodzeniu?-zapytał Alfie, patrząc na zegarek-Nie żeby nie ciekawiła mnie ta historia w szczegółach, ale zaraz będzie kolacja. Siedziałeś u swojego taty kilka godzin.
Mimo, że cała Sibuna (nie wliczając osób, którzy widzieli wcześniej) domyślała się już tego, to i tak wszystkich wmurowało, a Jerome kiwnął głową.
-Kiedy miałem rok pierwszy raz wziął mnie do siebie, wróciłem w nie najlepszym stanie. Jakby nie patrzeć, z dziećmi to on nie miał doświadczenia. Wtedy tata...
-Chwila!-warknęła Patricia-Anubis to twój ojciec, więc...
-Tyko i wyłącznie biologiczny. Nienawidzę go.-Jerome kontynuował-Tata próbował przekonać mamę, żeby nie pozwalała mu mnie brać do siebie, póki nie skończę trzech lat, jednak ostatecznie wyszło, że kolejny raz wylądowałem u niego w drugie urodziny. Od tamtej pory zacząłem nienawidzić och obu.
-Czy ty to wszystko pamiętasz?-zapytała Amber
-Skąd wiem co działo się wtedy wytłumaczę później, zgoda? W każdym bądź razie nienawidziłem ich obu. Anubis był okropny, ,,uczył mnie", ostatecznie czasem nie mogłem się ruszać. Do niego nie docierało, że miałem dwa lata. O dzieciach śmiertelnych wiedział tyle, że rozwijają się szybciej niż oni.-Jerome widząc, że kilka osób z Sibuny otwiera usta dodał-Tak, oni też się rozwijają, opowiem później.
-Gwiazdki! Kolacja!-usłyszeli głos Trudy
-Dokończysz później.-powiedział Eddie i wszyscy zeszli na dół.
Rozdział nie najlepszy, ale jestem trochę chora i nie mam za dobrych pomysłów.
niedziela, 2 grudnia 2012
Więc... chcecie powrotu? / Pauline ^^
Hej... Słuchajcie, wiem, że odeszłam. Możliwe, że straciłam wasze zaufanie, ale.. nie mogę, po prostu nie mogę. A czego nie mogę? Nie mogę wytrzymać bez blogów. Tak, jestem tym zmęczona i czasami miewam myśli o odejściu, ale blog to jednak to, co kocham. Bez tego nie wytrzymam. Mogłabym wrócić, ale.. jest jeden haczyk. Pisałabym rzadko i zaczęłabym prawdopodobnie od 08.12., czyli od soboty. A czemu wtedy? Teraz jest mi ciężko. Mam żałobę od wczoraj. I dziwny zbieg okoliczności - w piątek na religii mówiliśmy o śmierci.. To mnie wszystko zaczyna przygnębiać. Nie wierzę, że to powiem, ale... już nie mam takiego czegoś, że nie mogę doczekać się świąt.. Przez tę tragedię wszystko mi już jedno. Nawet zbliżające się mikołajki straciły dla mnie sens :|. Chyba mnie rozumiecie... Dlatego też wahałam się - wrócić czy nie? Czy zgadzacie się na takie warunki? A może w ogóle nie wracać? Wybór należy do was. Pewnie niektórzy zauważyli nowy wygląd bloga. To właśnie z tej okazji, że być może wrócę, bo tamten wygląd już mi się znudził. Co o nim sądzicie?
Szkoda, że zawiesiłaś swoje pisanie, fluffy. Będę tęsknić za twoimi scenariuszami :(.
I przepraszam, że często piszę notki o zawieszce lub odchodzeniu. Ale moje życie wcale nie jest takie łatwe i fajne, jak się niektórym zdaje :[.
Your Pauline ^^
Szkoda, że zawiesiłaś swoje pisanie, fluffy. Będę tęsknić za twoimi scenariuszami :(.
I przepraszam, że często piszę notki o zawieszce lub odchodzeniu. Ale moje życie wcale nie jest takie łatwe i fajne, jak się niektórym zdaje :[.
Your Pauline ^^
sobota, 1 grudnia 2012
Zawieszam/fluffy
Witam. Nie było mnie długo, a oto powód. Moje uczucie i przywiązanie do Tajemnic Domu Anubisa się wypaliło. Z chwilą, kiedy skończył się 2 sezon, przestałam "żyć" tylko tym serialem. Zaczęłam się interesować serią o Harry'm Potterze, słuchać One Direction i ogólnie zapomniałam o Tajemnicach. Straciłam także wenę do pisania scenariuszy. Nie wiem, czy kiedyś jeszcze ona wróci, ale mam nadzieję, że tak. Dodatkowo dobiło mnie odejście Pauline. Jestem zła, smutna, załamana i głodna. :) Mam ochotę zacząć coś nowego, a nie ciągle żyć Tajemnicami Domu Anubisa. Postanowiłam zapisać się na jakiegoś bloga grupowego, a z racji tego, że dostałam obsesji na punkcie HP, jest to blog o Hogwarcie. Czuję, że to będzie coś nowego. Nie chcę stąd odchodzić. Bo jednak z tym blogiem wiąże się jakiś sentyment, mimo to, że jestem tu krótko. Sam blog nie istnieje przecież wcale tak długo. Więc, żegnam was na jakiś czas. Nie wiem kiedy wrócę, i czy w ogóle wrócę. Zawieszam.
Wasza fluffy. :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)