-Dzień dobry, pani Clarke.-powiedział Alfie do kobiety, która rozmawiała z Jerome'm.
-O Alfie! Dzień dobry, a raczej do widzenia, bo już jedziemy.
-Mamo, nie możemy się najpierw pożegnać?-zapytała dotąd niezauważona przez Alfiego Poppy.
-Jeszcze tu wrócimy i wtedy się pożegnacie.-powiedziała stanowczo pani Clarke. Po chwili cała trójka wyszła.
W tym czasie w pokoju Niny i Amber odbywało się spotkanie Sibuny.
-Posłuchajcie.-powiedziała KT. Jednak nikt nie zareagował, dalej rozmawiali o tym, że Nina już od jakiegoś czasu nie miała wizji. Nagle do pokoju wpadł Alfie.
-Jerome i Poppy pojechali, ale ich mama powiedziała, że jeszcze wpadną się pożegnać.-powiedział szybko. Nagle w pokoju zrobiło się cicho. Do tej pory mieli nadzieję, że Jerome chce im wyciąć kawał, ale teraz...
KT nie znała rodzeństwa za dobrze, więc ochłonęła najszybciej i skorzystała z okazji, że jest cicho.
-Wiem komu Sara mogła ofiarować moc.-powiedziała
-Co?!-krzyknęli praktycznie wszyscy, tylko Patricia, zachowała resztki rozumu i kazała im zachowywać się ciszej bo ktoś może przyjść.
-Czemu nic nie mówiłaś?-zapytał Eddie
-Próbowałam, ale nie słuchaliście.-odpowiedziała mu spokojnie KT-Nie wiem na pewno, ale opowiadaliście mi, że jak Sara była mała to mieszkała tu z Victorem Juniorem i Seniorem. Na początku chyba Victor i Sara się lubili, tak?
-Tak, na początki Sara lubiła Victora.-powiedziała Nina
-Uważasz,-upewniał się Fabian-że Sara dała moc Victorowi?
-Dokładnie.-powiedziała-Nie jestem tego pewna, po prostu wpadło mi to do głowy.
-Ale w takim razie sam mógłby złożyć kielich.-powiedziała Patricia-Nie potrzebowałby Wybranej.
-Może nie próbował?-zaproponował Alfie
-To ma sens.-stwierdziła Nina-I pasuje. Nie jest naszym wrogiem, do przyjaciół też nie należy.
Gdy Jerome i Poppy jechali do hotelu nie mieli nastroju na rozmowę. Blondyn wiedział, że już Sibuna ma już rozwiązanie zagadki.
-Mamo?-zaczęła Poppy-Dlaczego zabierasz nas z tej szkoły?
-Mam dla was lepszą.-odpowiedziała spokojnie córce. Jerome wiedział co to znaczy. ON postanowił wtrącić się w jego życie i oddalić od przyjaciół. Typowe. Dziwne tylko, że tak długo ich szukał, zwykle nie mijał rok, a ON już wiedział gdzie Jerome jest.
-Mamo!-Jerome zawołał, gdy tylko Poppy zniknęła w pokoju, a on zszedł z panią Clarke po walizki.-Czy to ON kazał ci zabrać nas ze szkoły?
-Jerome, to twój ojciec, mógłbyś przestać mówić o nim, jakby był ci obcy.-powiedzała do syna
-ON nie jest moim ojcem.-warknął Jerome
-A kto niby nim jest? John?
-Tak. A właśnie, jeśli już mamy wyjeżdżać, to pójdę z Poppy się z nim pożegnać.
-Wiesz w którym więzieniu jest?-pani Clarke wyraźnie nie chciała, żeby dzieci do niego poszły.
-Wyszedł.-powiedział Jerome, a po chwili poszedł do pokoju. Kilka minut później razem z Poppy siedzieli w taksówce.
Po prawie pół godzinnej jeździe stali przed domem, pana Clarke'a. Zadzwonili do drzwi i po chwili byli w środku.
-Cześć tato.-powiedział Jerome, a Poppy się do niego przytuliła.
-Wyjeżdżamy.-powiedziała smutno dziewczyna
-Jak to?
-Mama po nas przyjechała i zabrała. -powiedział Jerome-Jutro pojedziemy jeszcze pożegnać się ze wszystkimi, a potem mama zapisze nas do innej szkoły z internatem.
-Czemu?
-Nie wiem.-rodzeństwo powiedziało w jednej chwili, jednak Jerome wskazał palcem w górę, a po chwili w dół. Pan Clarke wiedział o co mu chodzi. Poppy i Jerome rozmawiali z nim 2 godziny. Potem musieli wracać do hotelu. W drodze powrotnej do Jerome'a zadzwonił telefon.
-Słucham-powiedział
-Jerome, tu Alfie. Gdzie jesteś?
-W taksówce z Poppy.
-Aha, słuchaj KT wpadła na to, komu Sara mogła ofiarować moc.
-Serio? Komu?-Jerome udał zainteresowanego, a ponieważ Alfie go nie wiedział, nie zauważył tego.
-Victorowi. Nie wiemy tylko jak to sprawdzić.
-Też nie wiem. Może wiesz kto będzie wiedział. Niech Nina zapyta czy to o niego chodzi.
-A jak nie będzie wiedział?
-To sprawdzi. Muszę kończyć.-Jerome rozłączył się.
Następnego dnia Jerome obudził się bardzo wcześnie, a za drzwiami usłyszał kłótnię rodziców.
-Dlaczego chcesz ich zabrać? Mają tu przyjaciół, a ty wyślesz ich tam gdzie ten... ten gówniarz ci każe.
-Jest od ciebie starszy! I to o wiele!-zaprzeczyła pani Clarke
-Wiesz, że ONI dorastają wolniej. To po prostu dzieciak, któremu przydałoby się trochę dyscypliny.
-No jasne! Może jego też chcesz pobić? Tak jak Jerome'a?
-Po pierwsze to JEMU nie dałbym rady, a po drugie, to byłem pijany, a ON mną manipulował.
-Chyba robił to dość często.-pani Clarke była zdenerwowana.-Czy ty myślisz, że uwierzę, że...
-Ty po prostu tego nie widzisz! Jerome wracał od NIEGO ledwo żywy i to nie ze zmęczenia! Ale oczywiście ty uważałaś, że to moja wina!
-Jakoś ani Poppy ani Jerome'owi nic się nie stało odkąd zniknąłeś! Jak to wytłumaczysz?
-Że JEGO ojciec wreszcie zareagował!-po chwili pan Clarke trochę się uspokoił.-Zapytaj Jerome'a To nie jest już dziecko, nie ma powodu, żeby mnie kryć.
Trzeba przyznać, że ten rozdział nie wyszedł mi najgorzej. Jest słaby, ale nie najgorszy. A teraz wyniki ankiety:
Czy mam dalej pisać opowiadania?/Agnes
20 (76%)
|
2 (7%)
|
3 (11%)
|
0 (0%)
|
1 (3%)
|
Liczba głosów do tej pory: 26
Ankieta zamknięta
Ankieta zamknięta
Dziękuję wszystkim głosującym. :)
Jaki słaby?? Jest świetny! <333
OdpowiedzUsuńCudowny!!
OdpowiedzUsuńSuper czekam na następny.♥
OdpowiedzUsuń