poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 13/Agnes

Rozdział 13 
-Jerome-zaczął Eddie kiedy wychodzili ze szkoły-może... powinieneś im powiedzieć. Ja wiem, że się martwisz, ale ukrywanie prawdy niewiele im pomoże.
-Może masz rację.-Jerome powiedział to zdanie cicho, prawie szeptem-ale najpierw porozmawiam z Sethem.
-Kiedy?
-Dziś, po obiedzie pójdę do taty.-Jerome zakończył rozmowę. Chwilę później dobiegła do nich Paricia.
-Mara znowu zemdlała. Jest w szpitalu.-powiedziała, a w jej oczach widać było strach. W końcu tamten głos groził, że będzie zabierał codziennie jedną osobę.
-Nie ma czasu. Idź teraz.-Powiedział Eddie drżącym głosem, ale Jerome nawet nie słuchał go do końca. Wybiegł na ulicę. Chwilę potem Eddie wyjął telefon i zadzwonił do pana Clarke'a opowiadając co się stało. Patricia patrzyła na swojego chłopaka jak na idiotę.
-Idziemy.-warknęła, nie mogła zrozumieć, jak on mógł wyjawić tą tajemnicę ojcu Jerome'a. Kilka minut później Eddie siedział już w pokoju Amber i Niny, czekając na pojawienie się Sibuny. W głowie miał pustkę. Nie mógł przecież zdradzić tajemnicy Sibunie.
-Co się stało?-zapytała Nina, gdy wszyscy byli na miejscu. Eddie pragnął rozpłynąć się w powietrzu.
-Eddie wyjawił nasz sekret.
-Co?!-krzyknęła Amber, a Patricia opowiedziała jej jak to wyglądało (oczywiście ze swojej perspektywy). Po jej słowach wszyscy zamilkli.
-Chodzi o Jerome'a, więc poczekajmy, on nam wszystko wyjaśni.-powiedział Alfie i nagle wszystko ułożyło mu się w jedną, logiczną całość.
-Od kiedy mówisz z sensem?-zapytała Patricia-Ja rozumiem, raz ci się zdarzy, ale tak cały czas...
-Od wakacji, kosmici porwali moją sąsiadkę i musiałem uważać co mówię. Gdybym był nieostrożny mogliby porwać i mnie.
-Wrócił stary Alfie.-powiedziała z delikatnym uśmiechem Nina. Miała już tego dosyć. Nie dość, że Mara jest w szpitalu, to pan Clarke wie o wszystkim. Starała się znaleźć jakikolwiek powód do uśmiechu.
-W jakim stanie jest Mara?-odezwała się KT
-Stabilnym-powiedziała Nina-tak jak babcia w tamtym roku...
-Nic się jej nie stanie.-powiedział z przekonaniem Eddie, a Alfie pokiwał głową.
W tym czasie Jerome siedział w domu swojego taty i pił sok.
-Jesteś pewien? A jeśli to pogorszy sytuację?-zapytał chłopak niepewnie
-Mara jest w szpitalu, to cud, że jeszcze żyje. Nie chcę naciskać, ale uważam, że jeśli to naprawdę twoi przyjaciele, to powinni wiedzieć.-Jerome nie mówił nic przez kilka minut. Miał dosyć. Mara jest w szpitalu. Padło na nią, mimo, że z nią zerwał. Gdyby mógł cofnąć czas... Wogóle nie przyjechałby do tej szkoły. Wtedy ona byłaby bezpieczna, wtedy wszyscy byliby bezpieczni.
-Masz rację tato. Muszę im powiedzieć. I muszę porozmawiać z Sethem.
-Jakim cudem chcesz to zrobić?-zapytał go ojciec-Przecież on jest teraz w łączniku, albo podziemiach. Nie NA ziemi.
-Wiem. Wiem też co zrobić. LITIMORIA
-Hasło?-zdziwił się pan Clarke-Skąd je znasz?
-Zdradził je Ninie.-powiedział chłopak. Po chwili w pokoju pojawił się mężczyzna, wyglądał dokładnie tak, jak we śnie Niny.
-Witaj.-powiedział Jerome
-Witajcie.-odpowiedział Seth, na co pan Clarke odpowiedział skinieniem głowy-Chyba się mnie nie boisz?
-Nie. Napijesz się czegoś?-
-A już myślałem... Nie, dziękuję.
-Naprawdę chcesz nam pomóc?-zapytał go Jerome
-Tak, w końcu jesteś...
-Tak, wiem.-przerwał mu chłopak-Możesz pomóc Marze?
-Tak, tylko potrzebuję czasu.
-Aha... Musisz mi pomóc w jeszcze czymś.-dodał po chwili zastanowienia Jerome
-Gdzie jest Jerome Clarke?-wszyscy znajdujący się w DA usłyszeli głos Victora. Eddie zbiegł an dół.
-Jest u swojego taty. Prosił mnie o przekazanie, ale zapomniałem.-powiedział.
-To następnym razem pamiętaj.-warknął mężczyzna i odszedł. Chwilę później do DA wszedł Jerome, a za nim jakiś mężczyzna.
-Gdzie Sibuna?-zapytał Clarke przyjaciela
-Na górze, w pokoju Niny i Amber. Kto to?-Eddie nie wytrzymał
-Seth.-przedstawił się mężczyzna, ale na Eddim nie zrobiło to jakiegoś ogromnego wrażenia.
-Eddie.-odpowiedział mu chłopak wyciągając rękę.
-Przyzwyczajaj się.-doradził mu Jerome widząc pytające spojrzenie mężczyzny.
Nagle drzwi pokoju zebrań Sibuny otworzyły się i weszli dwaj członkowie Sibuny i...
-Seth-szepnęła Nina, jednak na tyle głośno, że wszyscy usłyszeli.
-Zgadłaś.-powiedział Eddie z uśmiechem, po czym zwrócił się do mężczyzny-To... może wszystkich przedstawię.
-A Jerome wymyśli co powiedzieć, ba jak zgaduję w samochodzie myślał tylko o Marze.-dokończył Alfie, na którym towarzystwo w jakim wrócił blondyn nie robiło wrażenia.
-Bardzo śmieszne.-warknął chłopak, ale Alfie nie skończył
-Wiesz, byłem pewny, że wrócisz w towarzystwie... taty.
-Przymknij się.-Jerome rzucił mu lodowate spojrzenie
-OK, OK, już siedzę cicho.-powiedział rozbawiony Alfie. A reszta... nie wiedziała o co chodzi.

I jak? Mi się za bardzo nie podoba. Jest nudny... i głupi

4 komentarze:

  1. Suuuper ;**. Dla ciebie zawsze jest nudny (moje tak są, małpo jedna xD), a one są fantastyczne <333. Chcę następny... I to teraz! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwariowałaś??? Jest cudowny!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń