czwartek, 4 października 2012

Rozdział 15 "Rozmowa"/ Deenie

-ALE MARO!! JEROME NIE JEST TWOIM CHŁOPAKIEM!!-krzyczała Patricia.
-NIE MOŻESZ KOMUŚ UKRAŚĆ CHŁOPAKA!-wykrzyczała Joy.
-CISZEJ TAM!!-krzyknął Victor z gabinetu, a kłótnia dziewczyn była ciszsza i dlatego Liz podeszła pod drzwi.
-Ooo, serio Joy? A jak ty chciałaś ukraść Fabiana Ninie to było dobrze?
-Nie, ale ja swój błąd zrozumiałam. Potem Jerome i Liz Cię znienawidzą.
-A co ma Liz do tego?
-Nie ważne. Ale wiem jedno. On...
-On co?
-Jest...nie ważne. Zostaw go po prostu w spokoju.
-To jest tylko i wyłącznie moja sprawa.
-Wiesz, co gadać mi się z tobą nie chce- powiedziały jednocześnie Patricia i Joy i wróciły do tego co wcześniej robiły, a Lizzie wróciła do swojego i Amber pokoju.
Od razu położyła się do łóżka, w celu pójścia spania, jednak nie potrafiła.Długo myślała nad tym, co usłyszała, a po jakieś 1 godzinie sen sam przyszedł.
Od rana trwały przygotowania do balu. Liz nawet nie miała kiedy zapytać się Joy i Patricii o ich wczorajszą kłótnię z Marą. W wolnych chwilach, Sibuna zajmowała się swoimi sprawami, bo w końcu musieli się dowiedzieć o co chodzi Senkharze i dlaczego Vera ich śledzi.W końcu w czasie gdy Amber przygotowywała się do balu, Lizzie zapytała Patricię o jej kłótnię z Marą.
-Patricio, czy ty wczoraj się kłóciłaś z Marą?
-Ta, strasznie mnie wkurzyła.A skąd to wiesz?
-Słyszałam wasze krzyki.
-Aha.
-A o co poszło?
-O....o...o...
-Mogę się dowiedzieć?
-A coś zrozumiałaś z naszych...krzyków?
-Nie.Dlatego pytam. Gdybym zrozumiała, to bym nie pytała przecież.
-O bal.
-O bal?
-Tak. Kłóciłyśmy się o suknie, jakie wybrać.
-Okej.Poważnie się pokłóciłyście?
-Tak, na razie się do siebie nie odzywamy.
-O suknie się tak bardzo pokłóciłyście?
-Jeszcze o coś, czym Mara tak nagle wyskoczyła.
-Co to było?
-Zwykła pierdoła.
-Może ta pierdoła ją uraziłą, czy coś.
-Może.
-To...co to było?
-To była taka mała pierdoła,że już zapomniałam.
-Czasami się tak zdarza.
-Ale co?
-Że są takie małe pierdoły,że aż się o nich zapomina.
-Tak, a jak są te ważniejsze to i tak się zapomina.
-Ale powiedzmy,że np. Eddie powie tobie coś głupiego i praktycznie nieważnego, ale ty to zapamiętasz, bo to Cię uraziło. I wtedy zapamiętasz, a to jest taka sama pierdoła, taka jak ta, o którą się pokłóciłaś, ale ta kłótnia Cię nie uraziła tak bardzo jak to co powiedział Eddie. Ale on nic nie powiedział, jak coś.
-Aaaaa...
-Tak zakładam.
-Będziesz dobrą filizofkom.
-Och. Nienawidzę filozofii.
-Dlaczego?
-W ogóle co to jest? Siedzisz i rozmyślasz! Bez sensu.
-Oczywiśćie.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Tak??
-Jak tam...
-Eddie?
-Skąd wiedziałaś?To zazwyczaj ja wiem kto chce coś zrobić i kto chce coś powiedzieć. Dziwnie się czuję.
-No bo wiesz...Każdy mnie pyta o Eddie'go.
-Bo to była trochę afera. Nie trochę. To byłą największa afera od rozpoczęcia roku szkolnego. Ta pierwsza...
-Jeszcze napisałaś o tym na stronie szkolnej.
-Oj weźźź.....
-Ale twoje artykuły są super. Lepsze i o wieeele ciekawsze od Mary.
-Serio? To bardzo miłe...Ja Cię wyczułam...
-Wyczułaś?
-Tak. Po prostu chcesz zejść z tematu Eddie'go. Ale ja tak łatwo się nie dam.
-Dobra, wyczułaś mnie. Po prostu ten "temat" jest jeszcze dla mnie bolesny.To się stało całkiem niedawno.
-Ponad miesiąc temu. Przypominam,że jest listopad. Mniej więcej dlatego bal ma tytuł"Powitanie Jesieni". Eeeejjj..
-Co?
-Ja mam 19 listopada urodziny*.
-O. To wszystkiego najleszego. Masz takie wcześniejsze życzenia.
-Jezu. Ile Amber siedzi w tej łazience?
-Długo.
-Ja też się muszę wyszykować.
-Ale to przecież Amber Cię przyszykuje.
-Jej lamentowanie słyszałam wczoraj wieczorem.
-JUŻ JESTEM!!-krzyknęła Amber wchodząc do pokoju.
-Musisz tak krzyczeć blondynko?- zapytała Patricia?
-Tak muszę. Dobra, teraz Liz i Pat. Zrobię was dwie naraz. Mam kolejne wyzwanie!
-Dobra, już idziemy.


****************************************************************************

ŻE HEJ!

Tak, wiem, wiem,że długo nie piszę, ale muszę czytać "Tunele". To ma 500 stron. Czy ktoś to czytał?
Y=Tak poza tym, to dużo ostatnio się u mnie dzieje,od dzisiaj są karuzele i trwają do poniedziałku, będą stragany i jutro jest festyn na przedszkolu, a za trzy dni u mnie w szkole. Na dodatek musiałam uzupełniać moje zaległości w szkole. Też korzystam jeszcze z pogody, wczoraj np.byłam w koleżankami w maku. Tak, wiem dziwnie pisze. Jeszcze muszę się opiekować moimi kuzynkami(jedna ma 3 lata, a druga rok). A z innej beczki. U nas w mieście ostatnio same tragedie się dzieją. Ostatnio był na Piastowskiej był pożąr i jeden gość się spalił. Potem obok macdonalda też był pożąr i dach się spalił. I jeszcze tego samego dnia był kolejny pożąr na Koniakowskiej. I jeszcze tego samego dnia kobieta wpadła pod auto. A to już nie wiem , którego dnia, ale jakiś mężczyzna wpadł pod auto. Wiem o tym,bo to był ojciec najlepszej przyjaciółki naszje katechetki i jeszcze mama mojej koleżanki przy tym była jak wychodziłą z tramwaju. Ta baba, co przejechałą tego mężczyznę, to jechała na światłach. A tą kobietę co przejechało, to była jej wina, bo sama biegła przez samochody. Czyli ludzka głupota jednak nie zna granic. Cóż, takie życie, ale nigdy tak jeszcze u nas nie było.Dobra, ja już konczę, bo tylko was zamęczam moim długimi wypowiedziami. Także, na razie.


Do następnego rozdziału!!


Trixie :******

5 komentarzy:

  1. Super scenariusz. Czekam na następny. ;) A i rzeczywiście dużo u was w mieście się dzieje. Macie o czym gadać. Hihi... No i masz rację. Głupota ludzka nie zna granic. ;*
    Paula xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper :P.
    Głupota ludzi XXI wieku mnie przeraża.... o.O. Dużo się tam u was dzieje... Echhh... więc czekam na kolejne :DF

    OdpowiedzUsuń
  3. Paulinko wejdziesz na gg?
    Paula xD

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zniszyć peddie pis super

    OdpowiedzUsuń