czwartek, 4 października 2012

Rozdział 5/Agnes



Rozdział 5
-Więc po kolei-zaczęła Amber-Jerome jesteś tu tylko dlatego, ze pewnie i tak się wplączesz, a jak będziesz z nami, to przynajmniej nie będziesz przeszkadzał.
-Jakie to miłe.-powiedział sarkastycznie Jerome
-Nie spotkaliśmy się tu po to-powiedziała Nina-chodzi o Marę. O to co powiedziała.
-Ale przecież ona nie pamiętała co się stało, zanim zemdlała-powiedziała Joy
-Pamiętała, przecież nam opowiadała.-zaprzeczył Eddie-Przyszła do tego pokoju bo usłyszała hałas. Zastała tu mężczyznę, a kiedy te spojrzał jej w oczy straciła przytomność.
-Wcale nie-powiedziała Patricia-powiedziała, że nie pamięta co się stało.
-Ja chyba widziałem tego mężczyznę-wtrącił Jerome. Nie było to prawdą, bo słyszał tylko jego głos, ale wiedział, że jeśli nie będą o nim wiedzieli, może stać się coś złego.
-Kiedy?-zapytał  Fabian
-Jak tylko wróciłem. Wszyscy byliście u Mary, a on… widziałem go pół sekundy. Mówił coś.
-Co?-tym razem zapytała Nina
-Nie wiem-przyznał-to były bardzo dziwne słowa, nie potrafię ich powtórzyć.
-Może to sprawiło, że zapomnieliście o tym, co powiedziała Mara.-zaczęła Nina-Ale w takim razie dlaczego ja i Eddie pamiętamy?
-Ty jesteś wybraną, a Eddie twoim Osirianem, może to ma jakiś związek.-zaproponowała Joy.
Wszyscy zastanawiali się przez chwilę, ale nic nie wymyślili. W końcu odezwała się Nina.
-To faktycznie może mieć jakiś związek. Ale jest jeszcze jedna sprawa którą chciałam z wami omówić. Chodzi o to, czy powinniśmy przyjąć KT do Sibuny.
-A mówiłaś jej o zagadkach?-zapytał Alfie
-Nie, ale to moja przyjaciółka, dobrze mnie zna, więc…
-Powinniśmy ją przyjąć.-powiedziała Patricia-zgadzacie się?-wszyscy pokiwali głowami. Na tym spotkanie się skończyło. Nina i Amber poszły do KT i opowiedziały o Sibunie. Zdecydowały, że zaprzysiężenie odbędzie się następnego dnia po południu.
W nocy Nina miała sen.
-Znalazłaś go?
-Ale kogo?-pytała Nina
-Tego któremu twoja poprzedniczka moc ofiarowała!
-Sara? Ale jak to moc ofiarowała?
-To nie jest ważne! Mosz go znaleźć!-Nina obudziła się z krzykiem na ustach.
W tym czasie również Alfie się obudził, jednak powodem, było coś innego. Zapalił światło i spojrzał na łóżko Jerome’a. Znowu jakiś sen. Odkąd pierwszy raz spali w jednym pokoju, co kilka tygodni Jerome miał takie sny. Ten jednak był inny. Alfie podszedł do przyjaciela i spróbował go obudzić. Po kilku minutach udało się.
-Co się stało?-zapytał Jerome po dłuższej chwili.
-Miałeś koszmar, gadałeś przez sen i spać człowiekowi nie dałeś.-wyjaśnił Alfie.
-Aaaa… Już nie pamiętam o czym-powiedział Jerome
-Kłamiesz.-stwierdził Alfie. Wrócił do swojego łózka i zgasił światło.-Jeśli nie chcesz mówić, nie musisz.
Jerome patrzył się przed siebie, ale, ponieważ był ciemno, Alfie tego nie widział.
-Pewna niebezpieczna osoba mnie szuka.-powiedział cicho po chwili wachania
-Rufus?-palnął bez zastanowienia Alfie.
-Rufus jest w egipskim piekle, nie pamiętasz?-powiedział Jerome
-Fakt
-Ten ktoś jest milion razy bardziej niebezpieczny.
-Rozumiem, że nie masz zamiaru mówić kto.-powiedział Alfie, a po chwili zapytał-To dlatego rzuciłeś Marę?-Jerome nie odzywał się, ale Alfie i tak znał już odpowiedź.
Jerome nie mógł usnąć. Nad ranem przyszło mu coś do głowy, ale miał nadzieję, że to tylko wymysł. Nawet ON nie może wyciągnąć Rufusa.-uspokajał się.
Na śniadaniu Mara się nie pojawiła, a Amber oznajmiła całej Sibunie, że Nina miała kolejny sen.
-Spotkanie po szkole przy wypalonym drzewie. Przy okazji KT dołączy do Sibuny.-powiedziała Nina
-Przecież Eddie, Jerome i Joy nie składali przysięgi.-przypomniała sobie Amber
-Masz rację-powiedziała Patricia-Eddie, Jerome, Joy na zebranie przynieście coś, co ma dla was dużą wartość.
-Po co?-zapytał Eddie
-Każdy członek Sibuny musi wrzucić do ognia taką rzecz. Na dowód, że naprawdę zależy mu na tym co robimy.-wytłumaczyła Amber.
W szkole Alfie wygłupiał się, a Jerome zastanawiał się jak on to robi. Wygłupia się, gada o kosmitach, ale kiedy trzeba, potrafi być poważny. Patrząc na Alfie’go w tej chwili trudno uwierzyć, że to ten sam Alfie, któremu w nocy zdradził przyczynę koszmarów.
Po lekcjach Jerome, Eddie , Joy i KT wskoczyli do domu po (kolejno): list, płytę, zdjęcie i zdjęcie. Gdy Jerome wychodził zobaczył Marę. Wyglądała jakby dopiero się obudziła. Schodząc po schodach, nawet na niego nie spojrzała.
Gdy przy wypalonym drzewie zebrali się wszyscy, a Fabian rozpalił ogień, Eddie, Jerome, KT i Joy po kolei wypowiadali słowa przysięgi wrzucając do ognia to, co przynieśli.

Nie mam za bardzo czasu czytać dziś notek na tym blogu, ale na pewno odrobię straty:) Dzisiaj sprubuję dokończyć 7 rozdział. Dostęp do internetu mam raz w tygodniu, w czwartek i właśnie tego dnia będą pojawiały się rozdziały.

3 komentarze: