Rozdział 8
-Jak to nie da się ofiarować mocy?-po raz setny zapytała Amber, gdy Nina opowiedziała jej swój sen.-Po prostu. -po raz setny odpowiedziała Nina. Nie miała zamiaru znowu tłumaczyć Amber, tego co się domyślała.
Na śniadaniu opowiedziała całej Sibunie swój sen.
-A może ona nie wie, że można komuś dać moc.-zasugerował Jerome
-Też tak pomyślałam.-powiedziała Nina-Ale jeśliby nie wiedziała, to nie mogłaby tego zrobić.
-Ale to... może być niekontrolowane.-zaczął pewnie, jednak skończył delikatnie się wahając. Na szczęście nikt nie pomyślał, że to jakoś specjalnie niezwykłe. W końcu myśl, że jeśli nie znajdą odpowiedniej osoby mogą nie przeżyć, mogła odebrać pewność siebie nawet jemu.
-Możliwe. -powiedziała cicho Nina. Było coraz gorzej. Teraz nawet Sara nie będzie w stanie im pomóc.
Po kilku sekundach do jadalni weszła Mara. Jerome minutę później wyszedł.
-Jerome -usłyszał na przerwie-sprzedajesz jeszcze wypracowania?-zapytał jakiś chłopak, chyba z klasy Poppy.
-A jakie cię interesuje?
-O starożytnym Egipcie. Najlepiej o bogach.
-Już to macie?-zdziwił się Jerome.-Niestety takiego nie mam. Właściwie, to sam muszę takie napisać.
-Aha, OK.-powiedział chłopak i odszedł.
Po chwili podeszła do niego Poppy.
-OK Jerome, dałam ci czas, żebyś ochłonął, a teraz powiedz mi dlaczego zerwałeś z Marą.
-Posłuchaj,-warknął-ta idiotka mi się znudziła, a ty nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego.
-Jasne, a słonie latają.-powiedziała Poppy.
-Jeśli tak uważasz.-powiedział-mogę ci udowodnić, że panna idealna znudziła mi się.
-Wiesz jednak uwierzę ci na słowo.-Poppy sprawiała wrażenie przekonanej, a Jerome najwyraźniej zapomniał (albo udawał, że zapomniał), że jego siostra jest dobrą aktorką. Poppy wiedziała, że jeśli Jerome spróbuje ją przekonać, może jeszcze bardziej skrzywdzić Marę i... siebie.
Po lekcjach przy spalonym drzewie odbyło się spotkanie Sibuny, na które Jerome nie został zaproszony.
-O co chodzi?-spytała Nina-Czemu zostało zwołane spotkanie? I czemu nie ma Jerome'a?
-Bo to o niego chodzi.-powiedział Fabian-Wydaje nam się, że on wie coś więcej, ale nie chce nam powiedzieć.
-Posłuchajcie-powiedział Alfie-Jerome nie wie nic więcej. Jestem tego pewien.
-Tak? A skąd? Kosmici ci powiedzieli?-warknął Eddie
-A nawet jeśli, to co?-odpowiedział mu Alfie-Wracając do tematu. On też jest w niebezpieczeństwie, w jakim celu miałby coś ukrywać?
-Alfie ma rację-powiedziała Amber, a po chwili dodała-a w dodatku mówi z sensem.
-Amber. Najpierw powiedziałaś, że ma rację, a teraz jesteś zaskoczona, że mówi z sensem?-zapytała Nina
-Tak, mniej więcej.
Gdy Sibuna weszła do domu, zobaczyli, że w salonie, na krześle siedzi Jerome, w nie najlepszym humorze. Obok niego, na drugim krześle siedziała Poppy, a naprzeciwko nich stał pan Clarke. Gdy tylko ta trójka zauważyła Sibunę, pan Clarke wyszedł, a Poppy poszła do siebie.
-Przyjechał twój tata?-inteligentne pytanie zadał oczywiście Alfie
-Mieszka niedaleko.-odpowiedział mu Jerome bezbarwnym głosem.
-Coś się stało?
-Nie, tylko... on też nie był zbyt szczęśliwy gdy się dowiedział, ze zerwałem z Marą.-chyba nikt oprócz Alfiego nie zauważył, że Jerome nie mówi prawdy, albo raczej całej prawdy.
Ponieważ nie mieli pomysłów na rozwiązanie zagadki, całe popołudnie minęło na przewidywaniu najgorszych scenariuszy. Nikt nie miał nastroju na myślenie pozytywne.
-Wiem gdzie jesteś!-Każdy z DA usłyszał ten głos w środku nocy.
-Miałam dziwny sen, chyba wizję.-powiedziała Nina na śniadaniu.
-Jakiś głos powiedział: ,,Wiem gdzie jesteś!"?-zaśmiał się Alfie
-Tak, skąd wiedziałeś?-powiedziała Nina, w tym samym momencie, gdy prawie cała Sibuna powiedziała: ,,Ja też miałam/em taki sen."
-Nino, czy ten głos słyszałaś podczas poprzednich wizji?-zapytał spokojnie Eddie
-Nie. Ten jest o wiele potężniejszy. W tamtym nie było nawet odrobiny takiej mocy. Ten był jak... jak głos... boga.-powiedziała powoli Nina
-Eee tam.-powiedział Alfie-Jak Jerome tu przyjechał, to raz się na coś wkurzył i mówił podobnie.
-Alfie,-zaczął Jerome- czy ci do reszty odbiło?
-To bardzo możliwe.-powiedziała Patricia, nikt nie był w stanie wyobrazić sobie jakiegokolwiek człowieka mówiącego takim głosem.
Gdy Alfie i Jerome poszli do pokoju po torby, Alfie powiedział:
-Nie wiedziałem, że ma to być tajemnica.
-Ale ja nigdy tak nie mówiłem. -powiedział Jerome-Masz wybujałą wyobraźnię.
-Może faktycznie nie mówiłeś dokładnie w ten sposób, ale nie dało się odmówić.-powiedział Alfie i wyszedł. Chwilę później Jerome również poszedł do szkoły. Cały czas myślał o tym, że niedługo wszyscy będą w o wiele, wiele większym niebezpieczeństwie, niż jakikolwiek inny człowiek na świecie.
OK, jest rozdział. Szkoda tylko, że taki kiepski. Nie wiem kiedy pojawi się następny, bo jak na razie nie mam za bardzo czasu pisać.
Świetny.:D
OdpowiedzUsuńŚwietny.:D Następny proszę.:)
OdpowiedzUsuńŚwietne!! Nawet nie świetne! CUDOWNE! Masz talencik :D
OdpowiedzUsuńSuuuuuper <3333
OdpowiedzUsuńRewelka... :)
OdpowiedzUsuńPaula xD
Świetne :D Pozdrówcie Wiktorię ode mnie (LuLuś♥)
OdpowiedzUsuńAgnieszka :D
super wasza wierna fannka
OdpowiedzUsuń