czwartek, 27 września 2012

Rozdział 4/Agnes+info

Najpierw info. Wyjeżdżam na miesiąc do sanatorium. Jeśli będę miała dostęp do internetu to tylko na informatyce, więc notki raczej nie będą się pojawiały. Chyba, że napisałam kilka na zapas i będę co tydzień dodawała, ale nie wiem czy będę miała dostęp do internetu. Jak na razie napisałam do 6 i początek 7. To tyle jeśli chodzi o info, a teraz rozdział:


Rozdział 4
-Jak on mógł zrobić coś takiego?-powiedziała nagle Amber. Wszyscy wiedzieli o kogo jej chodzi. W końcu nikt nie myślał o niczym innym. Ale ponieważ nikt nie znał odpowiedzi na pytanie Amber, Eddie postanowił zmienić temat.
-Miałaś sen?-zapytał Niny
-Nie-odpowiedziała-i mam nadzieję, że tak zostanie.
W tym czasie w DA Mara przestała płakać.
-Niech zobaczy co stracił-powiedziała do siebie i zaczęła przeszukiwać szafę. Jednak po godzinie zdecydowała, że Amber jest niezbędna. Nagle zobaczyła coś w lustrze. Jakiegoś człowieka który stał za nią. Natychmiast spojrzała za siebie, ale nic nie zobaczyła. Spojrzała w lustro, ale zobaczyła tylko siebie. Była pewna, że jej się przewidziało, w końcu całą noc nie spała. Poszła do łazienki, przepłukała twarz wodą i wróciła do pokoju. Położyła się i zamknęła oczy. Nagle usłyszała hałas dochodzący z pokoju Niny i Amber. Poszła tam, gdy otworzyła drzwi zobaczyła mężczyznę. Tego samego, którego kilka minut wcześniej zauważyła w lustrze. Mężczyzna spojrzał jej w oczy. Mara stała sparaliżowana jego wzrokiem, a kilka sekund później leżała nieprzytomna na podłodze. Mężczyzna zaniósł ją do pokoju i położył na łóżko.

 Po lekcjach Jerome poszedł do lasu. Nie chciał wracać do domu, nie chciał słuchać jak wszyscy o nim gadają. A co najważniejsze: nie chciał zobaczyć Mary. Siadł na jakimś pieńku i zamknął oczy. Siedział tak przez kilka minut.
-Co się stało?-usłyszał głos Eddie’go
-A jak ci się wydaje?-warknął Jerome
-Dlaczego to zrobiłeś?
-Wiesz dlaczego.
-Ale musiałeś robić to w ten sposób?
-Tak-powiedział Jerome po chwili i poszedł w kierunku domu. W końcu i tak będzie musiał tam pójść. A poza tym, nie chciał rozmawiać o tym. Zwłaszcza z Eddim, głównie dlatego, że ten wiedział dlaczego to zrobił.
-Chcieli cię wykluczyć z Sibuny-powiedział nagle Eddie. Jerome odwrócił się i spojrzał mu w oczy.
-Nigdy w niej nie byłem, ale pamiętaj, jeśli coś się…-Eddie przerwał mu w pół słowa
-Alfie ich przekonał, nie wiem jak, ale Nina powiedziała, że jeśli będzie się coś działo, to cię zawiadomią.
-Co? Przekonał ich?
-Jakimś cudem. Ja idę do domu, a ty rób co chcesz, tylko nie przychodź w ciągu następnych 15 minut.
-Czemu?
-Mara jest nieprzytomna. Pewnie przez NIEGO. Udało mi się przekonać Poppy, żeby wyszła.-powiedział Eddie. Jerome wiedział o co chodzi i do DA przyszedł dopiero pół godziny później.
Chwilę przed przyjściem Jerome’a Mara się obudziła.
-Co się stało?-zapytała Mara-Co ja tu robię?
-Straciłaś przytomność.-odpowiedziała jej Trudy.-Co ostatnie pamiętasz?
-Ja poszłam do pokoju Amber i Niny, bo usłyszałam jakiś hałas. Był tam jakiś mężczyzna, gdy spojrzał mi w oczy straciłam przytomność.-opowiadała Mara. W tej chwili do domu wszedł Jerome. Ponieważ Mara była w swoim pokoju nie słyszał tego. Usłyszał za to ciche słowa mężczyzny, którego nie było widać. Jerome pobiegł na górę. Wszyscy patrzyli przed siebie niewidzącym wzrokiem. Upewnił się, że nic nikomu się nie stało i wyszedł z pokoju. Poszedł do siebie i zadzwonił.
-Tato, tu Jerome.
-O co chodzi?-usłyszał głos dobrze znany głos
-To nie ON, nie osobiście. Jestem tego pewien.
-To dobrze.
-Właśnie nie. To jest ktoś kogo tu przysłał z innego powodu. Na pewno nie z mojego. A przynajmniej ten ktoś jest tego pewien. Nie odważyłby się tu przyjść, gdyby wiedział o wszystkim.
-Nie wiem co robić-przyznał pan Clarke.
-Ja też, muszę kończyć-powiedział Jerome się rozłączył. Po chwili do pokoju wszedł Alfie.
-Jerome-zaczął-co cię napadło?
-O co ci chodzi?-zapytał zdziwiony blondyn. Naprawdę nie wiedział o co mu chodzi.
-Zerwałeś z Marą, mimo, że ją kochasz.
-Nie kocham jej-powiedział twardo Jerome-chciałem z nią chodzić, bo była niedostępna, a teraz po prostu mi się znudziła.
-I dlatego w nocy ją przepraszasz, mówisz, że musisz ją chronić, i że ją kochasz?
-Tak się składa, że w nocy to ja śpię, a jeśli ty wolisz myśleć o kosmitach, to twoja sprawa, że masz zwidy.-powiedział Jerome. Nie miał pojęcia, że mówi przez sen.
-Ostatnio coraz mniej myślę o kosmitach. W końcu jeśli będziemy o nich za dużo wiedzieli mogą się przestraszyć, że ich atak się nie uda i…-mówił Alfie, ale Jerome przerwał mu
-Posłuchaj, nie kocham Mary, a nawet jeśli byłoby inaczej, to nie byłaby twoja sprawa.
-Czyli naprawdę zależy ci na niej-powiedział zadowolony Alfie-Jeśli nie chcesz nikt się nie dowie, ale mi możesz powiedzieć.
Jerome nie odzywał się. Wiedział, że Alfie’go nie przekona. I znał go na tyle, żeby wiedzieć, że nikt się nie dowie. Jeśli trzeba, Alfie potrafił dochować tajemnicy.
Do pokoju wpadła Amber i podała coś Alfi’emu, który od razu rozwinął i przeczytał.
-Spotkanie, chodź-powiedział do niego i wyszedł. Kilka sekund później wrócił.-Rusz się.
Jerome wstał i poszedł za nim. W pokoju Amber i Niny czekała już cała Sibuna.

2 komentarze:

  1. Uuuu.. Dramatycznie. I love it <3. :P. Czekam na kolejny i szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki tragiczny!!! Extra!! Lovciam to !!! Czekam na next!! I odpocznij w tym sanatorium :)

    OdpowiedzUsuń