wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 3/Deenie

Lizzie obudził krzyk Amber.
-Ambs, co się stało?- zapytała przecierając oczy.
-Patrz!-krzyknęła pokazując pusty błyszczyk.
-Z powodu jakiegoś błyszczyku mnie obudziłaś?- I w tym momencie zadzwonił budzik Liz.
-I tak byś się obudziła, więc co za różnica w przód o minutę, czy w tył.Problem jest taki,że nie mam mojego ulubionego błyszczyka.
-To pójdziemy dzisiaj na zakupy i kupimy.
-Jeeej, zakupki!-ucieszyła się Amber i wyszła z pokoju.
Rano na śniadaniu.
-I uważam, że nie powinno się tak je traktować...-przynudzała Mara.
-Maro, nie chciałbym być nie miły, ale troszkę przynudzasz-powiedział Jerome.
-No dobrze, to w takim razie możemy zmienić temat. Może dla odmiany, ty coś będziesz opowiadać. Na przykład, co u taty, jak przeminęły Ci wakacje...
-Maro, zdecydowanie za dużo mówisz- powiedział Alfie.
-Wcale nie mówię za dużo. Sądzę,że mówię tyle samo co inni. Z resztą zdefiniujmy słowa dużo mówić. Dla Ciebie mogę dużo mówić, za to dla Patricii mogę mówić, normalną ilość słów, nie mówiąc już o Amber, która lubi plotkować,rozmawiać jest chętna do długich pogaduch,  a tak poza tym to....co mówiłeś?
-A nie mówiłem?
Kiedy Lizzie z Amber weszły do jadalni, to Jerome się pobudził.
-Hej, pewnie większość z was mnie nie zna. Jestem Lizzie-przedstawiła się dziewczyna.
-Ale ja mówię na nią Liz. Jest strasznie fajna. I dzisiaj idziemy na zakupki!-pochwaliła się Amber i usiadła.
-Nawet nie wiesz w co się pakujesz-powiedział Jerome.
-Chyba jednak wiem-powiedziała Lizzie i usiadła koło niego- Moja przyjaciółka Roxies, też bardzo lubiła zakupy. Często chodziłyśmy razem, chociaż ja aż tak bardzo nie lubię zakupów, ale czego nie robi się dla przyjaźni. A i tak dobrze się bawiłyśmy.
-A ona dużo nie mówi?-zapytała Mara.
-Wiesz, ja też nawet lubię zakupy. Ale zależy jakie-powiedział Jerome.
-A ze mną nie chciałeś pójść!-powiedziała Mara.
-Może pójdziemy kiedyś razem-zaproponował Jerome Lizzie.
-No, możemy-powiedziała Lizzie, wzięła rogalika i wyszła.
-Jerome, dlaczego nie zwracałeś na mnie uwagi?-zapytała Mara.
-Bo mi przeszkadzałaś w rozmowie-powiedział Jerome i wyszedł.
-Amber, czy ja mu się znudziłam?-zapytała Mara.
-Najwyraźniej tak-powiedziała nasza Milington.
-To co mam robić?
-Mozesz stać się bardziej romantyczna i rozmawiaj z nim na tematy, które lubi- poradziła Amber i wyszła.
"I tak zrobię. Nie będzie mi głupia blondyna chłopaka zabierać"-myślała Mara.

-Liz, zaczekaj!-zawołał Jerome doganiając Lizzie.
-O, Jerome, nie jesteś z Marą?
-Wiesz, postanowiłem Cię na prawdę oprowadzić po szkole, Juniorko- uśmiechnął się Jerome. Nie zauważył,że Mara szła za nimi i słuchała co mówią.
-Tak, przydałoby się.Czekaj...Ty postanowiłeś?
-Lubię być samodzielnym.
-Ale pamiętasz,że masz nikomu nie mówić?
-Tak, oczywiście,że pamiętam.Nie wydaje Ci się,że....
- Że co?
-Że ktoś na śledzi?
-Nie. Pewnie Ci się zdaje. Może jesteś rozkajarzony.
-Przy tobie zawsze jestem rozkojarzony.
-To dobrze?-Lizzie się zarumieniła.
"Co to ma kurcze być?"- myślała Mara "Czy oni flirtują?"
-W moim przypadku..Tak.Dlaczego tak szybko się zmyłaś ze śniadania?
-Nie wiem, czy mi się wydawało, ale myślę,że Mara mnie nie lubi.
-Niby dlaczego?
"Bo mi chłopaka odbiera. Dlatego!"-myślała Mara.
-Nie mam pojęcia. Po prostu czułam jej gniewne spojrzenie na sobie.
-Zapytam ją co o tobie sądzi.
-Nie musisz.
-Ale chce.
-Ale nie musisz.
-Ale ja chcę to zrobić.
-Ale po co?
-Bo chcę wiedzieć.
-Ale nie musisz!
-Ale chcę!!
-Niech Ci będzie, ale ja w to zamieszana nie chce być.
Lekcja Pani Andrews(wróciła!!)Lizzie siedzi z Amber.
-Więc..ty i Jerome jesteście razem?-zapytała szeptem.
-Pewnie,że nie.
-Bo tak wyglądało jakbyście byli zakochani.Przynajmniej on. Chociaż nie powinien, bo ma dziewczynę.
-Nie mówił mi. Jak się nazywa?
-To Mara.
-Nie sądziłam,że są razem.
-Nikt nie sądził.Była z takim sportowcem Mickiem i też do siebie nie pasowali. A teraz jest z Jeromem i tez do siebie nie pasują. Ale ty i Jerome to nawet, nawet...
-No coś ty.
-Nawet mam dla was waszą własną nazwę. Jezzie.
-Jezzie?
-Heloooł.Kombinacja waszych imion.Czy ja zawsze muszę wszystko tłumaczyć?
Po lekcji, korytarz.
-Jerome, czy ja się Tobie znudziłam?-zapytała Mara podchodząc do jego szafki.
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?
-Po prostu nie wiem.
-To się zastanów, czy chcesz to<pokazuje na siebie> czy chcesz tamto coś<wskazuje na rozmawiającą z Amber Lizzie>. Daję Ci tydzień- powiedziała Mara i odeszła.
W innej części korytarza
-Ale nazwa fajna-powiedziała Amber.
-Może by mi się spodobała, gdybyśmy byli parą, ale nie jesteśmy-powiedziała Lizzie.
-Nieważne. A ważne jest to,o której pójdziemy na zakupy.
-Nie wiem, a o której Ci pasuje?
-Jerome na 8, powtarzam Jerome na 8.
-Liz, mozemy porozmawiać w cztery oczy-zapytał Jerome kiedy podszedł do dziewczyn.
-Spoko.-powiedziała i weszli do schowka na szczotki.-Serio?
-Chodzi o Marę.
-Tak?
-Ona myśli,że my flirtujemy.
-Co?
-No właśnie. Możesz z nią porozmawiać?
-Amber miała rację-szeptała Lizzie.
-Co?
-Nic. Porozmawiam z Marą.Jak wrócę z zakupów z Amber-powiedziała i wyszła.
Po zakupach, pokój Mary, wchodzi Lizzie.
-Maro możemy porozmawiać?-zapytała
-Oh, tak. O twoim chłopaku Jeromowi?
-On nie jest moim chłopakiem. Jest twoim.
-Nie wygląda na to.
-Ale ja nawet nie wiem o co Ci chodzi.
-Posłuchaj mnie! Byliśmy parą 3 miesiące! Z czego 2 to wakacje.A teraz ty wkroczyłaś w moje życie i mi go odebrałaś!-krzyczała Mara. Zbiegł się cały Dom Anubisa.W oczach Lizzie były łzy- Ja go kocham, a przez Ciebie on już mnie nie! Wypad z mojego pokoju,zanim Cię uderzę, zabiję, zadźgam!
-Maro!-krzyknęła Patricia.
-Opanuj się!-krzyczała Amber.
-Nie!Nie rozumiecie,że ta małpa mi go odebrała!-Na te słowa Lizzie wybiegła z pokoju.
-Dzisiaj nocuję u nich-powiedziała Patricia.
-Ja też-dodała Joy.
Pokój Lizzie i Amber
-Nie martw się wszystko będzie dobrze-pocieszała Liz, Amber- Nie płacz.
-Będziemy dzisiaj u was nocować-powiedziała Patricia, wchodząc z Joy do pokoju.
-Dobrze. Przyda się wsparcie Liz.
Po kilku godzinach pocieszania Lizzie, bluzgania Mary i rozmawiania wszystkie poszły spać. Lizzie z zapłakanymi oczami.

*                                                                         *                                                                          *

I co? Wiem,że większość z tego, to dialogi, ale tak mi jakoś do gustu przypadło. I jest dłuższe.

+Przepraszam,że Mara nazwała Lizzie małpą, bo Marzenka nią jest :*

Sibuna!

15 komentarzy:

  1. Zajebiste, poprzednie też :) A pojawi się jeszcze od ciebie notka na Slow it Down?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Deenie usunęła już tamtego bloga...

      Usuń
    2. Nie miałam na niego czasu..

      Usuń
    3. aha, przynajmniej tu piszesz równie zajebiście, jak tam, a może nawet lepiej :)

      Usuń
  2. Po pierwsze SUPER, Po drugie ty małpo!!! jA małpą??? To ty małpą!!! (Ostrzegam Wariuję!! Mam głupawke i tym podobne :))

    OdpowiedzUsuń
  3. A i super! Zgadzam się, Marzenka to małpa, hah :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wredna !!!! Nie odzywam się do was!!!! Scenariuszy też nie będzie!! buuu...

      Usuń
    2. Paulinko, a dzisiaj też będziemy zgadywać imienia?

      Usuń
    3. Spoks :P. Marzenka ma focha. Tak jak wczoraj Deenie. Och, girls. Te obrażalskie girls. Umilacie ma wakacje xP

      Usuń
    4. Hah. Wy i te wasze fochy <3. =3 ^^

      Usuń
  4. Genialne opowiadanie. Nie mogę się doczekać następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam na 24 rozdział z perspektywy Blanki na http://mean-hungry-lovers.blogspot.com/ pozdrawiam Alice :)

    OdpowiedzUsuń